Obiecałam podzielić się wrażeniami z używania pięciu kosmetyków z nowej makijażowej linii Dr Ireny Eris –ProVoke. Jak się spisały? Czy są warte swojej ceny?
Lubicie podczas zagranicznego wyjazdu wpaść na chwilę do drogerii? Ja bardzo! Nie narzekam na zaopatrzenie polskich sklepów, bo polskich marek jest całe mnóstwo, trafia też do nas coraz więcej kosmetyków, na które apetyt robią nam zagraniczne blogerki i vlogerki. Czasem jednak irytuje mnie fakt, że serwuje się nam okrojoną gamę kolorówki.
Baza pod cienie to kosmetyk, bez którego robienie makijażu nie ma dla mnie sensu. Nie mam szczególnie tłustych powiek, ale ich specyficzna budowa (ruchoma powieka praktycznie całkowicie chowa się w oczodole, kiedy patrzę na wprost) sprawia, że cienie są cały czas narażone na tarcie i niestety błyskawicznie zbierają się w zagłębieniu powieki. Najczęściej sięgam (a raczej sięgałam) po trwałe kremowe cienie (Paint Poty MAC, cienie Catrice i Essence czy cienie MUFE). Klasycznych baz pod cienie przewinęło się przez moje ręce całe mnóstwo, jedne lubiłam (między innymi Lumene, NYX), inne okazały się porażką (ArtDeco, Virtual). Do bazy Cashmere polskiej marki Dax Cosmetics podeszłam z rezerwą, ale muszę przyznać, że miło się rozczarowałam i jest teraz moim numerem jeden.
Kolejna nowość Sensique! 15 grudnia do sprzedaży trafią odświeżone poczwórne cienie do powiek Glamour Palette. Do wyboru aż osiem zestawów kolorystycznych, w tym trzy nowe: 109 (szarości), 110 (brązy), 111 (fiolety). Paletki w cenie 9,99 zł/ 10 g dostępne wyłącznie w sieci Drogerie Natura.
Jakiś czas temu kupiłam na próbę wodoodporny Jumbo Liner12 HR Wear marki Sephora i już po pierwszym użyciu byłam pewna, że wrócę po kolejne kolory. W tej chwili, obok kremowych cieni Catrice i Essence, kredki jumbo to jedne z najczęściej używanych przeze mnie kolorowych kosmetyków do oczu. Nie miałam kiedyś zbyt wysokiego mniemania o produktach Sephory, ale w ciągu ostatniego roku bardzo się z nimi zaprzyjaźniłam, bo zmieniono receptury, opakowania, wprowadzono też nowe produkty. Kredki, o których dzisiaj piszę, to nowe wcielenie kredek Jumbo marki Sephora (recenzje na wizaz.pl dotyczą właśnie tej starej, niezbyt udanej wersji).
Aż wstyd, że do tej pory nie napisałam porządnej recenzji jednego z moich ulubionych produktów w ostatnim czasie. Mowa o kremowych cieniach Stay All Day Essence.
Używacie baz pod cienie? Ja tak, bez nich makijaż roluje się i zbiera w załamaniu powieki bez względu na to, czy cienie są nisko, średnio czy wysokopółkowe. Kiedy pojawiła się nowa baza Essence od razu ją kupiłam.
To musiało się w końcu stać... Trafiły do mnie kolejne palety Sleek. Oczywiście nowość AU NATUREL, a oprócz tego paleta ORIGINAL, która od dawna mnie kusiła i paleta kolorowych primerów.
Z limitowanki Essence Ballerina Backstage miałam ochotę na kremowy róż, niestety się nie załapałam. Lakiery mnie nie zachwyciły, błyszczyki nie olśniły, za to kremowe cienie wzięłam we wszystkich trzech odcieniach: 01 Dance the Swan Lake, 02 Pas Des Copper, 03 Grand-pilé in Black. I jestem bardzo zadowolona!
Cieni do oczu używam codziennie, ale niezależnie od marki, zawsze sięgam po bazę pod cienie lub produkty, które mogą taką funkcję pełnić (Aqua Cream MUFE, Paint Pot MAC etc.). Bardzo cenię bazę Lumene, zużyłam kilka opakowań jej starszej wersji, niespecjalnie zadowolona byłam z Artdeco i Virtual (szybko się zbryliły, na powiekach nieprzyjemnie się wałkowały), zachwyciła mnie złotobeżowa baza Essence z limitowanki You Rock. Lubię też bardzo bazę NYX i dzisiaj właśnie o niej chcę Wam opowiedzieć.