Najczęściej używane – styczeń
Odkąd prowadzę blog, mam problem z comiesięcznym zamieszczaniem wpisu o ulubieńcach, nie bierze się to jednak z braku systematyczności. Po prostu są miesiące, kiedy ulubieńców byłyby dziesiątki, są też takie, kiedy naprawdę trudno jest mi ocenić, czy faktycznie dany produkt tak bardzo lubię lub ulubieńcy się nie zmienili. Postanowiłam więc dostosować trochę formułę i co miesiąc pokazywać, czego w kończącym się miesiącu używałam najczęściej, a niekoniecznie są to ulubieńcy. Co o nich sądzę ostatecznie dowiecie się z odrębnych recenzji lub minirecenzji w poście "zużyciowym" (cykl "Koniec końców"). Pora na konkrety.