L'Oréal
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'Oréal. Pokaż wszystkie posty
Makijaż :: L'ORÉAL PARIS True Match Nude Plumping Tinted Serum – czy warto?

Makijaż :: L'ORÉAL PARIS True Match Nude Plumping Tinted Serum – czy warto?

Kosmetyk ten zawojował ostatnio internet i widzę go dosłownie wszędzie. Przyznaję, że zaintrygował mnie jeszcze przed swoją polską premierą i nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu wpadnie w moje ręce. Używam go już od miesiąca i nareszcie mogę podzielić się opinią. 

L'ORÉAL PARIS True Match Nude Plumping Tinted Serum

Koniec końców, czyli garść minirecenzji :: Serum razy 23

Koniec końców, czyli garść minirecenzji :: Serum razy 23

Serum to etap w pielęgnacji, którego nigdy nie pomijam. Sam krem to po prostu za mało! W ogóle taka wieloetapowa pielęgnacja daje mi poczucie bycia zadbaną i niewątpliwie wpływa też na stan cery. Od ponad półtora roku wrzucałam do torby każde opakowanie po zużytym serum i trochę mi się tego nazbierało. 23. Słownie: dwadzieścia trzy. Najwyższy czas na przedstawienie każdego z nich. Które polubiłam? Które pokochałam? Za którym nie będę płakać?




Moja cera

Zanim przejdę do omówienia poszczególnych kosmetyków, po krótce przedstawię swoją cerę. Mam w tej chwili czterdzieści lat, więc zaczynają mnie dotyczyć problemy takie jak utrata jędrności skóry, słabsze nawilżenie, szybka utrata wilgoci ze skóry, drobne linie. Do tego dochodzą przebarwienia i niekiedy zwiększona reaktywność.


Kosmetyki opisuję w kolejności alfabetycznej.


Spis treści:




AA Go Green Regenerujące serum olejowe z dynią★

Serum ma skutecznie regenerować i odżywiać skórę, zapewniając jej komfort, nawilżenie i gładkość. Kosmetyk zawiera 100% składników pochodzenia naturalnego i posiada certyfikat ECOCERT COSMOS ORGANIC. Kosmetyk można stosować samodzielnie lub dodawać do kremu, dla wzmocnienia jego działania.


Stosowałam je na noc, właśnie mieszając z kremem, żeby dodać mu „treści”, kiedy czułam, że przyda się to mojej cerze. Na dzień taka ilość olejków była dla mnie zbyt ciężka, poza tym za bardzo bym się błyszczała. Serum trochę koiło cerę i odżywiało. Nie wróciłam do niego, bo wolę jednak serum żelowe, nie olejowe.

Pzy okazji dodam, że serum ważne tylko 3 miesiące od otwarcia i tuż przed upływem tego terminu coś dziwnego stało się z gumową częścią przy pipecie. Wiecie, tą, którą się ściska, żeby nabrać kosmetyk. Stała się twarda i zupełnie straciła elastyczność.

Skład (INCI): ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL**, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL**, PRUNUS AMYGDALUS DULCIS OIL**, OLEA EUROPAEA FRUIT OIL**, VITIS VINIFERA SEED OIL**, CUCURBITA PEPO SEED OIL**, NIGELLA SATIVA SEED OIL**, SESAMUM INDICUM OIL UNSAPONIFIABLES**, PARFUM*.


AA Wings of Color, Bio-Retinol Serum pod makijaż★

Intensywne serum nawilżające pod makijaż. Ma nawilżać, wygładzać i poprawiać wygląd skóry dzięki zawartości bio retinolu.

Serum zawiera różnego rodzaju wyciągi i oleje roślinne, m.in. z algi śnieżnej, ogórecznika lekarskiego, lnu, bawełny indyjskiej czy uczepu owłosionego (czyż ta nazwa nie jest boska?). Prawdę mówiąc, nie wiem, gdzie szukać bio retinolu. Na pewno nie chodzi o bakuchiol, bo w składzie go nie ma. Może zwykła witamina A?

Serum jest gęstą emulsją o zapachu, który przypomina mi klej roślinny. Szybko się wchłania i współpracuje z makijażem. Nie zauważyłam, żeby wpływało jakoś na jego trwałość – ani jej nie skraca, ani nie wydłuża. Stricte pod makijaż to dla mnie taki trochę zbędny kosmetyk, zużyłam go jak serum, pod krem. Serum trochę nawilżało i odżywiało cerę. Dość szybko mi się skończyło, bo jest go tylko 15 ml.

Skład (INCI): AQUA, PENTYLENE GLYCOL, GLYCERIN, DICAPRYLYL CARBONATE, ISODECYL NEOPENTANOATE, DIMETHICONE, HYDROGENATED POLYDECENE, PROPYLENE GLYCOL, TRILAURETH-4 PHOSPHATE, TOCOPHEROL, SODIUM HYALURONATE, POTASSIUM CETYL PHOSPHATE, METHYL PERFLUORO BUTYL/ISOBUTYL ETHER, COENOCHLORIS SIGNIENSIS EXTRACT, MALTODEXTRIN, LECITHIN, BIDENS PILOSA EXTRACT, ELAEIS GUINEENSIS OIL, GOSSYPIUM HERBACEUM SEED OIL, LINUM USITATISSIMUM SEED OIL, TOCOPHERYL ACETATE, XANTHAN GUM, HYDROLYZED COLLAGEN, HYALURONIC ACID, GLYCERYL BEHENATE, HYDROGENATED PALM OIL, GLYCERYL STEARATE CITRATE, BORAGO OFFICINALIS SEED OIL, SQUALANE, CHOLESTEROL, CERAMIDE NP, XYLITYLGLUCOSIDE, ANHYDROXYLITOL, XYLITOL, PHENOXYETHANOL, DECYLENE GLYCOL, 1,2-HEXANEDIOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, TRIOLEIN, LEUCONOSTOC/RADISH ROOT FERMENT FILTRATE, SODIUM ACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COPOLYMER, ISOHEXADECANE, POLYSORBATE 80, PARFUM.


Bandi Medical Expert Anti Rouge Skoncentrowana ampułka na naczynka

Serum zawiera witaminę PP 2%, witaminę K2, pantenol, kudzu (pochodząca z Azji roślina bogata we flawonoidy) i trokserutynę. Ma zmniejszać widoczność rozszerzonych naczyń krwionośnych, redukować objawy zaczerwienienia cery, łagodzić podrażnienia i regenerować.

Jego łagodzące działanie zauważyłam dość szybko. Skóra rzeczywiście stała się nieco mniej reaktywna. Muszę koniecznie wrócić do tego serum, bo sezon grzewczo-mroźny nie wpływa korzystnie na stan mojej cery. Minus to dość intensywny zapach, wolałabym, żeby w kosmetyku dla skóry wrażliwej, naczyniowej, reaktywnej nie stosowano kompozycji zapachowej lub zadeklarowano jej hipoalergiczność.

Serum Bandi nie należy do najtańszych, bo w pełnej cenie kosztuje około 55 zł/30 ml, warto więc zapolować na promocję, np. w firmowym sklepie Bandi.

Skład (INCI): AQUA/WATER, POLYSORBATE-20, PROPYLENE GLYCOL, NIACINAMIDE, PANTHENOL, TROXERUTIN, PUERARIA LOBATA ROOT EXTRACT, MENAQUINONE-7, BUTYLENE GLYCOL, XANTHAN GUM, DISODIUM EDTA, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, PARFUM/FRAGRANCE, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN.


Bielenda Good Skin Hydra Boost Serum silnie nawilżające

Wspaniały drogeryjny kosmetyk (dostępny tylko w Hebe i w firmowym sklepie Bielenda). Zawiera między innymi trehalozę, pantenol, kwas hialuronowy i tripeptyd miedziowy. 

Ma żelową konsystencję i ładny zapach (wiadomo, to plus albo minus). Szybko się wchłania, a stosowane na wilgotną skórę, najlepiej po toniku z tej samej linii i pod krem, naprawdę daje boost nawilżenia. Mam już trzecią butelkę. I powtórzę się: polujcie na promocje, bo wyjściowa cena jest baaaardzo wysoka, jak na Bielendę.

Skład (INCI): AQUA (WATER), TREHALOSE, PROPANEDIOL, PANTHENOL, SODIUM HYALURONATE, COPPER TRIPEPTIDE-1, HYDROXYETHYLCELLULOSE, POLYSORBATE 20, DISODIUM PHOSPHATE, SODIUM PHOSPHATE, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, PARFUM (FRAGRANCE), HEXYL CINNAMAL, LIMONENE, LINALOOL.


Bielenda Professional, Peptide Lift, 3% serum z peptydami

Serum ma działać wygładzająco, zmniejszać oznaki starzenia, poprawiać jędrność i elastyczność skóry, a także nawilżać i odżywiać. Zawiera trzy rodzaje peptydów.

Serum jest bardzo lekkie, wodniste, szybko się wchłania bez uczucia lepkości. Mocno pachnie. Buteleczka jest mała i słodka, ale pompka działa fatalnie, bo dozuje zdecydowanie zbyt dużo kosmetyku. To, w połączeniu z małą pojemnością (serum jest zaledwie 15 ml) sprawiło, że kosmetyk starczył mi dosłownie na tydzień. 
Trudno jest mi ocenić działanie poza tym najbardziej doraźnym, czyli nawilżeniem i lekkim napięciem skóry od razu po nałożeniu, wszak serum skończyło się rekordowo szybko. 

Wychodzi baaaardzo drogo (ok. 45 zł/15 ml)! Zdecydowanie wolę peptydowe kosmetyki z The Ordinary („Buffet” i Matrixyl 10% + HA), bo ich działanie widzę, korzystniej wychodzą też cenowo.

Skład (INCI): AQUA (WATER), GLYCERIN, TREHALOSE, ACETYL HEXAPEPTIDE-8, HYDROLYZED RICE PROTEIN, HYDROLYZED GLYCOSAMINOGLYCANS, HYALURONIC ACID, SODIUM HYALURONATE, PENTYLENE GLYCOL, CAPRYLYL GLYCOL, POLYACRYLATE CROSSPOLYMER-6, POLYSORBATE 20, DISODIUM EDTA, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, PARFUM (FRAGRANCE), BENZYL SALICYLATE, BUTYLPHENYL METHYLPROPIONAL.


Bielenda Professional, Vit-C Activ 3% Serum z aktywną witaminą C

Serum zawiera efektywne stężenie stabilnej witaminy C (Etylowanego kwasu askorbinowego). Ma działać, jak na serum z witaminą C przystało, czyli niwelować przebarwienia, wyrównywać koloryt skóry, rozjaśniać i działać antyoksydacyjnie.

Serum jest lekko żelowe. Pompka w nim działała lepiej niż w siostrzanym serum peptydowym. Kosmetyku starczyło mi na około dwa tygodnie stosowania. Podobnie, jak w przypadku innych serum z witaminą C, moja skóra je oprotestowała: zrobiła się szorstka i ziemista. Przy okazji dodam, że serum rozpuściło srebrną farbę wokół pompki. 

Minusem jest zdecydowanie cena, bo za 15 ml zapłacimy blisko 45 zł.

Skład (INCI): AQUA (WATER), PROPANEDIOL, 3-O-ETHYL ASCORBIC ACID, CITRIC ACID, TERMINALIA FERDINANDIANA (KAKADU PLUM) FRUIT EXTRACT, GLYCERIN, HYDROXYETHYLCELLULOSE, DISODIUM PHOSPHATE, SODIUM PHOSPHATE, POLYSORBATE 60, DISODIUM EDTA, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN.


Dr Skin Clinic, STAGE 3, BOOST, Booster rozjaśnianie Vitamin C 15% Gluconolactone 5%

Serum, czy jak chce producent, booster, zawiera największą zalecaną dawkę stabilnej witaminy C (15% Sodium Ascorbyl Phosphate), która w pełni przekształca się w skórze w kwas askorbinowy (aktywna forma witaminy C). W połączeniu z glukonolaktonem serum ma poprawiać koloryt skóry, rozjaśniać przebarwienia, a także działać przeciwzmarszczkowo i redukować zaczerwienia.

Serum ma postać żółtawego, lekko żelowego płynu, który z czasem ciemnieje. Pachnie cytrusami.
Dla mnie wadą jest fakt, że po otwarciu serum należy przechowywać w lodówce. Z tego powodu zdarzało mi się o nim zapomnieć. Podobnie jak w przypadku innych serum moja skóra nie była zachwycona. Dam sobie spokój z witaminą C, najwyraźniej nie jest dla mnie.

Skład (INCI): AQUA/WATER, SODIUM ASCORBYL PHOSPHATE, GLUCONOLACTONE, OLIVE OIL PEG-7 ESTERS, PENTYLENE GLYCOL, PROPANEDIOL, LECITHIN, XANTHAN GUM, SODIUM ACRYLATES COPOLYMER, PARFUM/ FRAGRANCE, ETHYLHEXYLGLYCERIN, PHENOXYETHANOL.


Hada Labo Tokyo, Concentrated Water Serum

Po raz pierwszy kupiłam je bodaj w 2018 roku, a może wcześniej, i odtąd co jakiś czas do niego wracam. Jest żelowe, świetnie nawilża i wygładza skórę. Po więcej odsyłam do recenzji.

Skład (INCI): AQUA, GLYCERIN, BUTYLENE GLYCOL, PENTYLENE GLYCOL, PPG-10 METHYL GLUCOSE ETHER, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, SODIUM HYALURONATE, HYDROXYETHYL ACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COPOLYMER, SQUALANE, LIMNANTHES ALBA SEED OIL, POLYSORBATE 60, DISODIUM SUCCINATE, SODIUM ACETYLATED HYALURONATE, DISODIUM EDTA, METHYLPARABEN.


It's Skin, Power 10 Formula LI Effector With Licorice (Skoncentrowane serum z ekstraktem z lukrecji)

Serum na bazie ekstraktu z lukrecji gładkiej o działaniu rozjaśniającym, regenerującym i łagodzącym podrażnienia. 

Kupiłam ten kosmetyk zachęcona opiniami dr Dray i lekko podłamana ilością i wielkością przebarwień, które zaczęły pojawiać się na mojej skórze mimo stosowania kremów z wysokim SPF. 

Serum jest bezzapachowe, szybko się wchłania i nie klei się. Przy dłuższym stosowaniu, a jestem w tej chwili w trakcie trzeciej butelki, faktycznie koloryt cery zaczyna się lekko wyrównywać. Działanie to wzmacniam stosując jednocześnie serum z The Ordinary z alfa arbutyną lub serum It's Skin Power 10 Formula WH Effector z arbutyną.

Serum jest dość drogie, ale można je upolować w promocji, np. w drogeriach Natura bywa czasem nawet za pół ceny.

Skład (INCI): WATER, GLYCYRRHIZA GLABRA (LICORICE) ROOT EXTRACT, BUTYLENE GLYCOL, GLYCERIN, DIPROPYLENE GLYCOL, CARBOMER, ETHYL HEXANEDIOL, TRIETHANOLAMINE, ETHYL HEXYLGLYCERIN, POLYGLUTAMIC ACID, DISODIUM EDTA.


It's Skin, Power 10 Formula WH Effector (Serum z arbutyną)

Wodne serum z arbutyną, wyciągiem z rumianku pospolitego i kwasem poliglutaminowym. Zawiera również ekstrakt z lukrecji, jednak raczej w śladowej ilości, bo w składzie znajduje się za kompozycją zapachową (praktycznie niewyczuwalną, moim zdaniem). Ma rozjaśniać przebarwienia, ujednolicać koloryt i nawilżać. 

Stosowałam je głównie w połączeniu z innym serum tej marki o podobnym działaniu, czyli Power 10 Formula LI Effector With Licorice (Serum z wyciągiem z lukrecji). Daje widoczne rezultaty. Nie pozbyłam się przebarwień, jednak zbladły i przestały się tak rzucać w oczy.

Skład (INCI): AQUA (WATER), BUTYLENE GLYCOL, GLYCERIN, ARBUTIN, CHAMOMILLA RECUTITA (MATRICARIA) FLOWER EXTRACT, DIPROPYLENE GLYCOL, ETHYL HEXANEDIOL, CARBOMER, ETHYLHEXYLGLYCERIN, POLYGLUTAMIC ACID, TRIETHANOLAMINE, DISODIUM EDTA, PARFUM (FRAGRANCE), GLYCYRRHIZA GLABRA (LICORICE) ROOT EXTRACT.


L`Oreal Paris, Revitalift Filler [HA], 1.5% Hyaluronic Acid Serum, Przeciwzmarszczkowe serum do twarzy

Przyjemnie nawilżające serum z drogerii. Oprócz kwasu hialuronowego zawiera też peptyd o działaniu jadu węża. Ma przyjemny, choć raczej mocny zapach. Jest łatwo dostępne (drogerie) i można upolować je w dobrej cenie. Myślę, że do niego wrócę.

Skład (INCI): AQUA / WATER, GLYCERIN, HYDROXYETHYLPIPERAZINE ETHANE SULFONIC ACID, SODIUM HYALURONATE, DIPEPTIDE DIAMINOBUTYROYL BENZYLAMIDE DIACETATE, DISODIUM EDTA, SECALE CEREALE SEED EXTRACT / RYE SEED EXTRACT, ASCORBYL GLUCOSIDE, CALCIUM PANTOTHENATE, PEG-60 HYDROGENATED CASTOR OIL, PENTYLENE GLYCOL, BENZYL ALCOHOL, BENZYL BENZOATE, BENZYL SALICYLATE, CITRONELLOL, LINALOOL, CHLORPHENESIN, PHENOXYETHANOL, PARFUM / FRAGRANCE (F.I.L. B242753/1)


Melo, Ultranawilżające serum do twarzy z kwasem mlekowym i hialuronowym

Serum, jak sama nazwa wskazuje, zawiera kwas hialuronowy i mlekowy, a oprócz tego mocznik i pantenol. Ma żelową konsystencję, dość szybko się wchłania, przez chwilę się klei na skórze. Świetnie nawilża i wygładza. Chętnie kupię je jeszcze raz.

Skład (INCI): AQUA, UREA, SODIUM HYALURONATE, HYALURONIC ACID, LACTIC ACID, PANTHENOL, DEHYDROACETIC ACID, BENZYL ALCOHOL.


Mizon, Snail Repair Intensive Ampoule (serum do twarzy z śluzem ślimaka)

Najdroższe serum w tym zestawieniu. Genialne! Rozjaśnia skórę, leczy drobne wypryski i ślady po nich. Więcej w recenzji.

Skład (INCI): SNAIL SECRETION FILTRATE, SODIUM HYALURONATE, BUTYLENE GLYCOL, GLYCERIN, ALCOHOL, PANTHENOL, GLYCERETH-26, PUNICA GRANATUM EXTRACT, THEOBROMA CACAO (COCOA) EXTRACT, CARBOMER, TRIETHANOLAMINE, TREHALOSE, COPPER TRIPEPTIDE-1, HUMAN OGLIOPEPTIDE-1, PALMITOYL PENTAPEPTIDE-4, CORNUS OFFICINALIS FRUIT EXTRACT, NELUMBO NUCIFERA FLOWER EXTRACT, CAPRYLYL GLYOCOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, TROPOLONE, SODIUM POLYACRYLATE, ADENOSINE, COPTIS JAPONICA EXTRACT, DISODIUM EDTA.


MyCeutic, Triplex Hyaluronic Acid 3% Intensywnie Nawilżające Serum z Potrójnym Kwasem Hialuronowym

Serum ma wyjątkowokrótki skład – zaledwie pięć składników. Ma postać gęstego żelu, który czasem trudno jest nabrać pipetą. Całkiem nieźle nawilża, oczywiście pod warunkiem, że nakładam je na mokrą skórę i od razu pokrywam warstwą kremu. Czy wyróżnia się czymś na tle innych serum z kwasem hialuronowym? W sumie, poza długością składu, nie.

Skład (INCI): AQUA, SODIUM HYALURONATE, HYALURONIC ACID, DEHYDROACETIC ACID, BENZYL ALCOHOL.


Revox, Just Peptides 10% Multi-cocktail Serum

Serum marki, która dostępna jest chyba tylko w Hebe. Kupiłam z czystej ciekawości, bo nie było drogie, i nie spodziewałam się szczególnych fajerwerków, tymczasem okazało się dość przyzwoite. Zawiera kilka peptydów, aminokwasów i kwas hialuronowy. Jest żelowe, dość lepkie, ale wchłania się nieźle. Nawilża i wygładza. Wolę jednak peptydy z The Ordinary („Buffet” i Matrixyl 10% + HA, czy obecnie stosowany Booster peptydowy Dr Skin Clinic).

Skład (INCI): AQUA, GLYCERIN, BUTYLENE GLYCOL, CARBOMER, POLYSORBATE-20, PALMITOYL TRIPEPTIDE-1, PALMITOYL TETRAPEPTIDE-7, PROPYLENE GLYCOL, SODIUM HYALURONATE, XANTHAN GUM, PECTIN, HYDROLYZED VEGETABLE PROTEIN, SERINE, ARGININE, PROLINE, PHENOXYETHANOL, PPG-1-PEG-9 LAURYL GLYCOL ETHER, PARFUM, DISODIUM EDTA, LINALOOL.


The Ordinary, Amino Acids + B5 (Serum nawilżające z aminokwasami i witaminą B5)

Serum zawiera mnóstwo aminokwasów, m.in. argininę, glicynę, alaninę, serynę, będące naturalnymi składnikami NMF (naturalnego czynnika nawilżającego) skóry. W składzie znajdziemy również łagodzącą prowitaminę B5 (pantenol) i betainę. Serum ma nawilżać, wzmacniać barierę ochronną i zwiększać nawilżenie skóry.

Serum ma postać rzadkiego płynu. Przyznaję, że wolałabym gęstszą formułę, to po prostu kwestia przyzwyczajenia. Kosmetyk rzeczywiście wpływa na nawilżenie skóry, chociaż wolę te z kwasem hialuronowym, bo po nich mam uczucie spulchnienia, napompowania skóry.

Skład (INCI): AQUA (WATER), PROPANEDIOL, BETAINE, SODIUM PCA, PANTHENOL, SODIUM LACTATE, ARGININE, PCA, ASPARTIC ACID, GLYCINE, ALANINE, SERINE, THREONINE, VALINE, PROLINE, ISOLEUCINE, LYSINE HCL, HISTIDINE, PHENYLALANINE, GLUTAMIC ACID, CITRIC ACID, DIMETHYL ISOSORBIDE, POLYSORBATE 20, TRISODIUM ETHYLENEDIAMINE DISUCCINATE, 1,2-HEXANEDIOL, CAPRYLYL GLYCOL.


The Ordinary, Ascorbyl Glucoside Solution 12% (Serum z 12% witaminą C)

Serum z 12% witaminą C w formie glukozydu askorbylu. Mogę już powiedzieć ze stuprocentową pewnością: moja skóra nie znosi witaminy C. Zawsze jej stan się pogarsza, staje się szorstka, ziemista i sucha. Nie ważne jaka witamina C, jakie stężenie, jaka marka. Ze wszystkich serum z witaminą C, których próbowałam, serum The Ordinary zrobiło najmniejsze spustoszenie, ale i tak do niego nie wrócę. Cóż.

Skład (INCI): AQUA (WATER), ASCORBYL GLUCOSIDE, PROPANEDIOL, AMINOMETHYL PROPANOL, TRIETHANOLAMINE, ISOCETETH-20, XANTHAN GUM, DIMETHYL ISOSORBIDE, ETHOXYDIGLYCOL, TRISODIUM ETHYLENEDIAMINE DISUCCINATE, 1,2-HEXANEDIOL, CAPRYLYL GLYCOL.


The Ordinary, Hyaluronic Acid 2% + B5 (Serum Nawilżające z Kwasem Hialuronowym 2% i Witaminą B5)

Serum z kwasem hialuronowym i witaminą B5, jedno z moich ulubionych. Ma żelową konsystencję, szybko się wchłania, nie pachnie. Stosuję je na wilgotną skórę i nakładam krem. Skóra jest wyraźnie lepiej nawilżona, wygładzona i napięta. Kiedyś już o nim pisałam.

Skład (INCI): AQUA (WATER), SODIUM HYALURONATE, PENTYLENE GLYCOL, PROPANEDIOL, SODIUM HYALURONATE CROSSPOLYMER, PANTHENOL, AHNFELTIA CONCINNA EXTRACT, GLYCERIN, TRISODIUM ETHYLENEDIAMINE DISUCCINATE, CITRIC ACID, ISOCETETH-20, ETHOXYDIGLYCOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, HEXYLENE GLYCOL, 1,2-HEXANEDIOL, PHENOXYETHANOL, CAPRYLYL GLYCOL.


The Ordinary, Buffet - Multi-Technology Peptide Serum (Peptydowe serum do twarzy)

Serum zawiera jedenaście aminikowasów, kwas hialuronowy i kilka kompleksów peptydowych (Matrixyl 3000, Matrixyl Synthe'6, Syn-Ake, Relistase i Argirelox). 

Działa znakomicie. Uelastycznia skórę i spłyca zmarszczki. Moje nie są jeszcze jakieś bardzo poważne, jednak już zauważalne, martwi mnie też stopniowa utrata jędrności. Myślę, że „Buffet” mi jeszcze długo potowarzyszy. Obecnie mam kolejną buteleczkę, tym razem o pojemności 60 ml.

Skład (INCI): AQUA (WATER), GLYCERIN, LACTOCOCCUS FERMENT LYSATE, ACETYL HEXAPEPTIDE-8, PENTAPEPTIDE-18, PALMITOYL TRIPEPTIDE-1, PALMITOYL TETRAPEPTIDE-7, PALMITOYL TRIPEPTIDE-38, DIPEPTIDE DIAMINOBUTYROYL BENZYLAMIDE DIACETATE, ACETYLARGINYLTRYPTOPHYL DIPHENYLGLYCINE, SODIUM HYALURONATE CROSSPOLYMER, SODIUM HYALURONATE, ALLANTOIN, GLYCINE, ALANINE, SERINE, VALINE, ISOLEUCINE, PROLINE, THREONINE, HISTIDINE, PHENYLALANINE, ARGININE, ASPARTIC ACID, TREHALOSE, FRUCTOSE, GLUCOSE, MALTOSE, UREA, SODIUM PCA, PCA, SODIUM LACTATE, CITRIC ACID, HYDROXYPROPYL CYCLODEXTRIN, SODIUM CHLORIDE, SODIUM HYDROXIDE, BUTYLENE GLYCOL, PENTYLENE GLYCOL, ACACIA SENEGAL GUM, XANTHAN GUM, CARBOMER, POLYSORBATE 20, PPG-26-BUTETH-26, PEG-40 HYDROGENATED CASTOR OIL, TRISODIUM ETHYLENEDIAMINE DISUCCINATE, ETHOXYDIGLYCOL, SODIUM BENZOATE, CAPRYLYL GLYCOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, PHENOXYETHANOL, CHLORPHENESIN.


The Ordinary, Caffeine Solution 5% + EGCG

Serum pod oczy, o którym pisałam w osobnej recenzji. W skrócie: nie polubiliśmy się.  


The Ordinary, Alpha Arbutin 2% + HA (Serum z alfa arbutyną i kwasem hialuronowym)

Serum o właściwościach rozjaśniających, wyrównujących koloryt skóry i nawilżających. Alfa arbutyna ma hamować wydzielanie melaniny i tym samym powodować równomierny rozkład barwnika. 

Serum jest lekkie, żelowe, nie pachnie. Po dłuższym stosowaniu widać poprawę kolorytu skóry, przebarwienia są mniej widoczne. Serum stosowałam często równocześnie z serum It's Skin Power 10 Formula LI Effector With Licorice (Skoncentrowane serum z ekstraktem z lukrecji). Jest w moim odczuciu bardziej skuteczne niż It's Skin Power 10 Formula WH Effector i do tego tańsze. Zużyłam już cztery butelki.

Skład (INCI): AQUA (WATER), ALPHA-ARBUTIN, POLYACRYLATE CROSSPOLYMER-6, HYDROLYZED SODIUM HYALURONATE, PROPANEDIOL, PPG-26-BUTETH-26, PEG-40 HYDROGENATED CASTOR OIL, LACTIC ACID, TRISODIUM ETHYLENEDIAMINE DISUCCINATE, ETHOXYDIGLYCOL, PHENOXYETHANOL, CHLORPHENESIN.


The Ordinary, Matrixyl 10% + HA (Serum Matrixyl 10% z kwasem hialuronowym)

Peptydowe serum z dodatkiem kwasu hialuronowego. Ma zmniejszać widoczność zmarszczek i przyznaję, że efekty są zauważalne – wygładza i ujędrnia. Stosowałam je na całą twarz, również w okolicy oczu (zresztą większość serum stosuję w tej okolicy). W tej chwili używam serum multipeptydowego „Buffet” tej samej marki, ale chętnie do Matrixylu wrócę.

Skład (INCI): AQUA (WATER), GLYCERIN, BUTYLENE GLYCOL, PALMITOYL TRIPEPTIDE-1, PALMITOYL TETRAPEPTIDE-7, PALMITOYL TRIPEPTIDE-38, SODIUM HYALURONATE, HYDROXYPROPYL CYCLODEXTRIN, PPG-26-BUTETH-26, PEG-40 HYDROGENATED CASTOR OIL, POLYACRYLATE CROSSPOLYMER-6, TRISODIUM ETHYLENEDIAMINE DISUCCINATE, CARBOMER, POLYSORBATE 20, ETHOXYDIGLYCOL, PHENOXYETHANOL, CHLORPHENESIN.


The Ordinary, Retinol 1% in Squalane (Retinol 1% w skwalanie)

Bezwodny roztwór retinolu 1% w skwalanie. Zawiera też olej jojoba i parę ekstraktów roślinnych. Prawdę mówiąc, spodziewałam się trochę silniejszego działania. Raczej nie kupię ponownie, wolę inne kosmetyki z retinolem.

Skład (INCI): SQUALANE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED OIL, RETINOL, SOLANUM LYCOPERSICUM (TOMATO) FRUIT EXTRACT, ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) LEAF EXTRACT, HYDROXYMETHOXYPHENYL DECANONE, BHT.





Ufff, to by było tyle. Na razie :)

EDIT:
Zapomniałam wspomnieć o AA MY BEAUTY POWER NIACYNAMID 10% Wygładzające serum-booster, które też zużyłam w całości i obecnie mam kolejne opkaowanie.








Pogadajmy
Stosujesz serum?
Masz swoje ulubione?
Co polecasz? Przed czym przestrzegasz?
Jakie masz doświadczenia z kosmetykami z witaminą C?


★ Współpraca reklamowa. Kosmetyki oznaczone gwiazdką otrzymałam do wypróbowania od firmy Oceanic.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego.

Pielęgnacja :: Trzy balsamy do demakijażu (Fluff, Dr Skin Clinic, FaceBoom)

Pielęgnacja :: Trzy balsamy do demakijażu (Fluff, Dr Skin Clinic, FaceBoom)

Balsamy do demakijażu, jako pierwszy etap wieczornego oczyszczania twarzy, to ostatnio moja wielka miłość. O ile przyjemniej jest wymasować twarz, jednocześnie rozpuszczając cały makijaż, niż pocierać skórę wacikami zamoczonymi w zimnym płynie micelarnym! Dzisiaj przedstawiam trzech przedstawicieli tej kategorii kosmetycznej, których ostatnio używałam. Opisuję je w kolejności chronologicznej.


Balsamy do demakijażu: Fluff / Dr Skin Clinic / FaceBoom

Makijaż :: Dwa podkłady w sztyfcie (Wibo Photogenic Stick i L'Oréal Paris Infaillible Foundation Stick)

Makijaż :: Dwa podkłady w sztyfcie (Wibo Photogenic Stick i L'Oréal Paris Infaillible Foundation Stick)

Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wcześniej miała podkład w sztyfcie, jest więc to dla mnie zupełnie nowe terytorium. Postanowiłam spróbować, bo na chłopski rozum, wydało mi się, że tego typu podkład będzie idealny dla osoby, która ma mało czasu na wykonanie makijażu (w marcu zostałam mamą) i chce móc zrobić szybkie poprawki w ciągu dnia. Dzisiaj przedstawiam dwa drogeryjne podkłady w sztyfcie: jeden skradł moje serce, drugi to niewypał.


Wibo Photogenic Stick Alabaster • L'Oréal Paris Infaillible Foundation Stick 100 Ivory

Achy i (f)ochy :: Makijaż – czerwiec-październik [recenzja]

Achy i (f)ochy :: Makijaż – czerwiec-październik [recenzja]

O ACHACH i (F)OCHACH nie pisałam wieki. Dlatego dzisiaj chciałabym pokazać Wam moich makijażowych ulubieńców ostatnich miesięcy. Pominęłam na razie mazidła do ust, bo im należy się oddzielny wpis. 



Achy i (f)ochy :: Makijaż – czerwiec-październik 2017

Makijaż :: Fuksja na lato <br>(Dr Irena Eris ProVoke Bright Lipstick  511 Harsh Fuchsia <br>– makijaż i garść minirecenzji)

Makijaż :: Fuksja na lato
(Dr Irena Eris ProVoke Bright Lipstick 511 Harsh Fuchsia
– makijaż i garść minirecenzji)

Fuksja to jeden z tych kolorów, w których naprawdę dobrze się czuję. Pasuje do mojej cery niezależnie od tego, czy jestem trupio blada, czy muśnięta słońcem (to akurat często się nie zdarza), dobrze współgra z odcieniem zębów, a do tego stanowi po prostu ładny kolorystyczny akcent.




Pielęgnacja :: Glinkowo lorealowo, <br>czyli maski "Czysta glinka" <br>(detoksykująco-rozświetlająca i złuszczająco-wygładzająca) [recenzja]

Pielęgnacja :: Glinkowo lorealowo,
czyli maski "Czysta glinka"
(detoksykująco-rozświetlająca i złuszczająco-wygładzająca) [recenzja]

Uwielbiam maseczki. Prawie wszystkie – wyjątek stanowią tylko maseczki peel-off, do których nigdy się nie przekonałam. W rytuale nakładania na twarz grubą warstwą substancji, dzięki której mam się przeistoczyć w piękność, jest coś kojącego i relaksującego. Szczególnie, jeśli maska jest gęsta i brudząca... Czyli glinkowa :D




Makijaż :: Makijażowy codziennik <br>– ulubione i sprawdzone kosmetyki, po które sięgam codziennie

Makijaż :: Makijażowy codziennik
– ulubione i sprawdzone kosmetyki, po które sięgam codziennie

Moja kosmetyczka z malowidłami nigdy nie należała do małych i lekkich, co nie znaczy, że nosiłam na twarzy kilkucentymetrową warstwę kolorów. Ostatnio jednak maluję się jeszcze lżej. Może dlatego, że mamy lato? W każdym razie jak na moje standardy, ilość kosmetyków do makijażu, których używam, jest minimalna, a w dodatku nie za bardzo chce mi się eksperymentować i sięgam ciągle po te same sprawdzone produkty. Dzisiaj właśnie o nich.



Makijaż :: Kukuryku! <br>(L’Oréal Paris Color Riche Matte 330 Cocorico)

Makijaż :: Kukuryku!
(L’Oréal Paris Color Riche Matte 330 Cocorico)

L'oreal Paris Color Riche Matte 330 Cocorico

Achy i (f)ochy – październik 2015 [recenzje]

Achy i (f)ochy – październik 2015 [recenzje]

Październikowe „Achy i (f)ochy” znowu pod znakiem polskich kosmetyków. Bardzo mnie to cieszy! W dodatku żadnych „fochów”, same „achy i ochy”.


Achy i (f)ochy – październik 2015

Achy i (f)ochy – kwiecień 2015

Achy i (f)ochy – kwiecień 2015

Kolejny miesiąc zleciał nie wiadomo kiedy, chyba pora zacząć myśleć o prezentach gwiazdkowych, bo zanim się obejrzę, będzie grudzień... Ale na razie "Achy i (f)ochy" kwietnia, czyli co mi się kosmetycznie spodobało, a co nie bardzo. 



CZYTAJ DALEJ >> Achy i (f)ochy – kwiecień 2015

Makijaż :: Zielona opalizująca kreska

Makijaż :: Zielona opalizująca kreska

Wróciłam do ciemnych włosów i jakoś automatycznie zachciało mi się zielonego makijażu oczu. Ale nie żadnej trawiastej zieleni czy groszku, tylko mojej ulubionej zieleni szafirowej.




Achy i (f)ochy – marzec 2015

Achy i (f)ochy – marzec 2015

Skończył się marzec, najwyższa pora podsumować go pod względem kosmetycznym i wyróżnić te produkty, które szczególnie przypadły mi do gustu. A jest tego tym razem naprawdę sporo – jest pielęgnacja twarzy, włosów, kolorówka itd. Jakoś nie byłam w stanie zredukować tego stadka, nie lubię nikogo krzywdzić (uspokajam, wiem, że kosmetyki nie mają uczuć, ta personalizacja to tylko zabieg formalny).



Achy i (f)ochy – marzec 2015

Achy i (f)ochy – styczeń i luty 2015

Achy i (f)ochy – styczeń i luty 2015

O "Achach i (f)ochach" nie pisałam wieki, chciałabym jednak wrócić do tych podsumowań, mam nadzieję, że chętnie będziecie je czytać. Dzisiaj podsumuję na raz aż dwa miesiące nowego roku.




Makijaż :: Czerwone usta w wersji dziennej <br>(Rouge Soprano L’Oréal)

Makijaż :: Czerwone usta w wersji dziennej
(Rouge Soprano L’Oréal)

Niby lubię eksperymentować z makijażem, ale i tak zazwyczaj maluję się bezpiecznie i bez szaleństw, o czym już nie raz wspomniałam. Wolę, żeby widziano mnie, a nie mój makijaż. Właściwie jedyna ekstrawagancja, na którą sobie pozwalam, to bardziej wyrazisty kolor ust, chociaż najczęściej sięgam po sprawdzone odcienie MLBB. Dzisiaj błyszczące czerwone usta i stonowany, klasyczny makijaż oczu – w wersji idealnie nadającej się na dzień. A przy okazji pretekst do kilku minirecenzji w większości nowych (przynajmniej dla mnie) kosmetyków.



Czerwone usta w wersji dziennej (FOTD)
Czerwone usta w wersji dziennej (FOTD)
Czerwone usta w wersji dziennej (FOTD)
Czerwone usta w wersji dziennej (FOTD)
Czerwone usta w wersji dziennej (FOTD)
Neutralny makijaż oczu


:: Czego użyłam::





podkład [4]

Revlon Nearly Naked 110 Ivory


Naprawdę fajny podkład. Dobrze się rozprowadza, wygląda na skórze naturalnie, chociaż całkiem ładnie kryje drobniejsze niedoskonałości, jak niewielkie przebarwienia. Jednak za opakowanie Revlon powinien dostać niezłe baty. Szklana butelka bez pompki, za to z dużym otworem plus rzadka konsystencja to kombinacja nieakceptowalna. A tutaj muszę dodać, że Nearly Naked jest bardziej płynny niż ColorStay. ♥♥♥♥♥ (4/5)



modelująco rozświetlający korektor [12]

KOBO Professional, MODELING ILLUMINATOR with Tens’up


Świetny wielofunkcyjny kosmetyk! Ciemniejszego odcienia (102) używam pod oczy i całkiem nieźle radzi sobie z ukrywaniem cieni. Jaśniejszy (101) spisuje się świetnie do modelowania twarzy – nakładam go na kości policzkowe, grzbiet nosa, nad i pod brwiami. Marka KOBO Professional dostępna jest wyłącznie w Drogeriach Natura). ♥♥♥♥♥ (5/5)


puder brązujący [6]

My Secret, Bronzing Powder For Contouring


Dobry puder brązujący to skarb, a jeśli nadaje się do konturowania twarzy, czyli jest odpowiednio przygaszony, to już w ogóle idealnie. Bardzo się cieszę, że ostatnio na rynku pojawiło się kilka fajnych rozsądnych cenowo możliwości. Jedną z nich jest właśnie puder My Secret (marka dostępna wyłącznie w Drogeriach Natura). ♥♥♥♥♥ (5/5)


rozświetlacz [5]

Makeup Revolution, Vivid Baked Highlighter, Peach Lights


Jeśli szukacie pięknego rozświetlacza w bardzo przyjaznej cenie, ten będzie idealnym wyborem. Tworzy piękną taflę, stapia się ze skórą i jest trwały. ♥♥♥♥♥ (5/5)


róż [13]

Oriflame, The One, IlluSkin Blush, Pink Glow


Śliczny koralowy odcień. Teoretycznie można nałożyć osobno róż, osobno jasny rozświetlający odcień, ale ja je mieszam razem. Dają efekt świeżego rumieńca. Sam puder ma fajną konsystencję, nie kruszy się, łatwo rozprowadza. Nie lubię za to jego opakowania. Po pierwsze nie jest zbyt eleganckie, a po drugie jest identycznie, jak opakowanie cieni, łatwo się więc pomylić. ♥♥♥♥♥ (4/5)


baza pod cienie [9]

Dr Irena Eris, ProVoke, Eyeshadow Primer


Naprawdę polubiłam ten kosmetyk i żałuję, że się kończy, bo kosztuje 79 zł i na pewno sobie na niego nie pozwolę. Baza ma jasnobeżowy kolor, na skórze staje się niewidoczna. Rzeczywiście przedłuża trwałość cieni na powiekach. ♥♥♥♥♥ (5/5)


paleta cieni [10]

My Secret, Natural Beauty


Przyznam szczerze, że początkowo wydały mi się zdecydowanie za słabo napigmentowane i suche. Nie są genialne, nie można porównać ich na przykład do cieni Inglot, jednak do delikatnego codziennego makijażu nadają się całkiem nieźle, szczególnie jeśli najpierw użyje się bazy. Użyłam najjaśniejszego odcienia na całej powiece i najciemniejszego i średniego w jej załamaniu. ♥♥♥♥♥ (3/5)


podwójne cienie [11]

Oriflame, The One, Colour Match Eye Shadow Duo, Black Pearl


Ktoś, kto nadał nazwę Black Pearl tej paletce, nie do końca trafił. Ciemniejszy cień w żaden sposób nie przypomina mi czarnej perły, to co najwyżej półmatowy grafit. Co nie zmienia faktu, że do przydymienia kreski narysowanej kredką się nadaje i właśnie tak go użyłam. Jasny cień ładnie rozświetlił kącik oka. ♥♥♥♥♥ (3/5)


kredka do oczu [7]

Rimmel, Exaggerate Waterproof Eye Definer, Black


Uwielbiam tę kredkę i właśnie zużyłam ją do końca. Jest intensywnie czarna i bardzo trwała. Używam jej najczęściej do rysowania wewnętrznej części górnej powieki. ♥♥♥♥♥ (5/5)


kredka do brwi [8]

Dr Irena Eris, ProVoke, Brow Pencil, Brunette


Początkowo byłam przekonana, że ten odcień będzie dla mnie za ciemny, okazał się jednak trafiony. Polubiłam tę kredkę za trwałość i naturalny efekt. Niestety właśnie mi się skończyła i ze względu na cenę nie kupię nowej. ♥♥♥♥♥ (5/5)


żel do brwi [2]

MIYO, Clever Brow



Nie jestem z niego specjalnie zadowolona. Jak na mój gust jest zbyt mokry i nie nadaje włoskom trwałego kształtu. Wrócę chyba do sprawdzonego żelu Catrice. ♥♥♥♥♥ (2/5)


tusz do rzęs [3]

Rimmel, Wonder`full Mascara


Zawiera ponoć olejek arganowy i ma pielęgnować rzęsy, ale trudno mi ocenić, czy faktycznie dba o rzęsy. Tak czy owak, polubiłam go. Ładnie rozdziela rzęsy, lekko wydłuża. Nie pogrubia, więc jeśli tego oczekujecie od tuszu, będziecie rozczarowane. Daje dość naturalny efekt, raczej polecałabym go osobom, które nie oczekują od tuszu cudów. Lubię jego szczoteczkę, po skończeniu tuszu zostawię ją sobie. ♥♥♥♥♥ (3/5)


pomadka [1]

L’Oréal, Color Riche Extraordinaire Liquid Lipstick, 301 Rouge Soprano


Moje zauroczenie. Wspaniale się rozprowadza, ma przyjemny smak, nawilża i pielęgnuje usta, a do tego piękne wygląda i równomiernie się zjada. ROUGE SOPRANO to wyjątkowo twarzowa czerwień – ani zbyt niebieska, ani zbyt pomarańczowa, wyrazista, ale nie jaskrawa. ♥♥♥♥♥ (5/5)





Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.

Makijaż :: Co za kolor! (Bourjois Rouge Edition Velvet w odcieniu 06 Pink Pong)

Makijaż :: Co za kolor! (Bourjois Rouge Edition Velvet w odcieniu 06 Pink Pong)

Odcień PINK PONG zrobił sporą popularność i kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy na żywo, zrozumiałam dlaczego. Jest tak intensywnie różowy, że nie można przejść obok niego obojętnie – albo się go pokocha, albo wystraszy.


Bourjois • Rouge Edition Velvet • 06 Pink Pong


W czasie Rossmannowej promocji kupiłam dwa odcienie płynnych pomadek Rouge Edition Velvet marki Bourjois: 07 NUDE-IST i właśnie 06 PINK PONG. Pierwszy mnie rozczarował, na ustach odcień jest jak na mój gust trochę za ciepły i za ciemny, natomiast Pink Pong to żarówiasty ideał, przynajmniej jeśli chodzi o kolor. 

Pomadka wgryza się w naskórek i jest przez to bardzo trwała, ale jeśli w ciągu dnia przegapi się moment krytyczny i nie nałoży w porę kolejnej warstwy, można zostać z nieestetycznymi resztkami koloru w zagłębieniach skóry. Trzeba też pamiętać, że usta muszą być gładkie i dobrze nawilżone, w przeciwnym razie pomadka podkreśli wszelkie nierówności i zamiast "efektu wow" będzie "efekt ałł". Dotyczy to zresztą wszystkich matowych pomadek – nie wybaczają niedoskonałości.

Z racji intensywności koloru, a także śliskiej konsystencji i właśnie wspomnianemu wgryzaniu się pomadki w naskórek, polecam najpierw pokryć całe usta delikatnie konturówką.


Bourjois • Rouge Edition Velvet • 06 Pink Pong
Bourjois • Rouge Edition Velvet • 06 Pink Pong
Bourjois • Rouge Edition Velvet • 06 Pink Pong


Podoba mi się zestawienie różu i khaki i właśnie na taki wariant często się decyduję, kiedy sięgam po różową pomadkę. 


Pink lips & khaki eyes
Pink lips & khaki eyes
Pink lips & khaki eyes


Czego użyłam

(oprócz pomadki Bourjois)


Podkład L'Oreal Infallible w odcieniu 125 Natural Rose
Całkiem udany podkład, szkoda, że w Polsce niedostępny w jasnych odcieniach. Odcień 125 wygląda na mnie teraz całkiem nieźle, bo złapałam odrobinę słońca (kiedy? gdzie? całymi dniami siedzę w biurze i używam filtrów!). Wbrew nazwie natural rose jest moim zdaniem żółtawy. 

Korektor pod oczy Maybelline Instant Anti-Age Effect
Nie rozumiem, dlaczego te korektory nie są dostępne w Polsce!

Puder Lumene Natural Code w odcieniu 10 Vanilla Cream
Nie jestem miłośniczką pudrów, ale odrobina na czoło, noc i brodę, szczególnie kiedy jest ciepło, to rzecz obowiązkowa. Puder Lumene niczym szczególnym mnie nie zachwycił, ale spisuje się dobrze. Polecam, jeśli szukacie pudru bez talku.

Róż Santorini Sleek
Mocny kolor na ustach może sprawić, że twarz będzie wyglądała na bladą i zmęczoną, trzeba go więc zrównoważyć odpowiednim różem na policzkach. Sięgnęłam po Santorini, który ma odcień niemal identyczny jak pomadka Pink Pong i całość fajnie harmonizuje.

Rozświetlacz MAC mineralize Skinfinish w odcieniu Soft And Gentle
Nałożyłam go w niewielkiej ilości na szczyt policzków i łuk brwiowy.

Bardzo ją polubiłam i będę miała dylemat, co robić, kiedy się skończy, bo kosztuje sporo. Więcej o bazie >>tutaj<<.

Kredka do brwi Dr Irena Eris w odcieniu dla brunetek. 
Fajna kredka, pisałam o niej >>tutaj<<.

Pisałam o niej ponad dwa lata temu, a nadal jest jedną z moich ulubionych palet. Można z jej użyciem stworzyć zarówno makijaż dzienny, jak i wieczorowy, przez co jest dobrym wyborem w podróży. Tym razem sięgnęłam po odcień Devilish Danielle, który nałożyłam na całą ruchomą powiekę, Mischievous Marissa, który w minimalnej ilości roztarłam w załamaniu powieki oraz piękną oliwkową zieleń Makeout Mary, którą roztarłam na kresce narysowanej uprzednio kredką Sephora wzdłuż górnej linii rzęs, a także na dolnej powiece.

Brązowa kredka Rimmel Exaggerate
Wtarłam ją między górne rzęsy. Jest bardzo trwała!

Narysowałam nią kreskę na górnej powiece, roztarłam ją również na krawędzi dolnej powieki. Więcej o kredkach Sephory.

Czarny tusz Maybelline Colossal Go Extreme! Volum'
Lubię go, ale idealny nie jest. Ładnie wydłuża i rozdziela rzęsy, nie daje jednak efektu "extreme", a w dodatku pod wieczór jest go na rzęsach wyraźnie mniej niż rano.






Lubicie matowe usta?
Sięgacie po takie mocne kolory?




Włosy :: L'Oréal Elséve Sun Defense

Włosy :: L'Oréal Elséve Sun Defense

Nie planuję co prawda byczenia się na słonecznych plażach, ale skusiłam się niedawno na szampon i maskę ze słonecznej serii Sun Defense Elséve. Przede wszystkim dlatego, że serię Elséve L'Oréala lubię i na niewielu produktach się zawiodłam, poza tym marketingowcy obudzili we mnie malutkie poczucie winy – skórę chronię przed słońcem, a włosy? Nie mam pojęcia, w jakim stopniu mi to potrzebne, biorąc pod uwagę, że większość czasu spędzam niestety w pomieszczeniach, ale co mi szkodzi spróbować?



L'Oréal Paris, Elséve, Sun Defense



Serii SUN DEFENSE nie widziałam jeszcze nigdzie, poza miejscem, w którym ją kupiłam (Auchan), ale podobno dostępna jest też w Biedronce. Oprócz regenerującego szamponu i maski jest również spray (Eliksir ochronny) i pewnie bym go kupiła, ale w Auchan nie było.

Opakowania prezentują się iście wakacyjnie i naprawdę miło ustawić je na łazienkowej półce. Nawet jeśli to półka usytuowana w kraju o klimacie umiarkowanym, a o szyby dzwoni deszcz, to i tak robi się jakoś słonecznie. Zapach jest przyjemny i dość delikatny, nie atakuje kokosem i tropikalnymi owocami.



L'Oréal Paris, Elséve, Sun Defense



Szampon z serii Sun Defense ma mieć działanie regenerujące i skutecznie oczyszczać włosy z soli, chloru i piasku, chronić przed wysuszaniem i nawilżać. Zawiera "drogocenny nektar" (czymkolwiek on jest) oraz filtry UVA/UVB. Przeznaczony jest do codziennego stosowania. Kosztuje około 12 zł/ 250 ml. Maska zawiera serum regenerujące, które ma dogłębnie regenerować i odżywiać włosy. Kosztuje około 20 zł/ 300 ml. Eliksir ochronny, który chciałabym upolować (chyba czeka mnie wycieczka do Biedronki) ma ułatwiać rozczesywanie włosów i chronić je przed wysuszeniem. Przeznaczony jest do codziennego stosowania na suche lub wilgotne włosy. 



L'Oréal Paris, Elséve, Sun Defense
L'Oréal Paris, Elséve, Sun Defense
L'Oréal Paris, Elséve, Sun Defense
L'Oréal Paris, Elséve, Sun Defense, Maska



Po kilku użyciach moje odczucia są bardzo pozytywne. Nie jestem co prawda w stanie ocenić, czy moje włosy zostały porządnie oczyszczone z piasku i chloru, bo nie zostały poddane ich działaniu, jednak z całą pewnością mogę powiedzieć, że po użyciu szamponu i maski były miękkie, gładkie i lśniące. A o to chyba chodzi.



Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z wyszukiwarki u góry strony lub zajrzyj do katalogu.

ShinyBox razy dwa (grudzień i styczeń)

ShinyBox razy dwa (grudzień i styczeń)

Styczniowy ShinyBox pod karnawałowym hasłem "Be shiny" dotarł do mnie na początku tygodnia, prezentuję go więc z kilkudniowym poślizgiem. Opóźnienie dotyczy też podsumowania pudełka grudniowego, mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Na osłodę mały konkurs.



ShinyBox • styczeń 2014



Styczniowe pudełko zawiera pięć kosmetyków – cztery są na pewno pełnowymiarowe, a co do jednego nie mam całkowitej pewności (o tym dalej).



ShinyBox • styczeń 2014
ShinyBox • styczeń 2014



Evree, Wygładzający peeling do stóp


Peeling ma usuwać zrogowacenia skóry, a także zapobiegać ich powstawaniu. Zawiera olejek lawendowy o działaniu bakterio i grzybobójczym.
Produkt pełnowymiarowy (10 zł/ 75 ml)


Paese, Linea, Automatyczny eyeliner


Miękka metaliczna kredka o przedłużonej trwałości. Nie mogę doszukać się oznaczenia koloru, który dostałam – czerni ze srebrnymi drobinkami. Kredka jest naprawdę mięciutka i dobrze się zapowiada, zobaczymy, jak z trwałością.
Produkt pełnowymiarowy (23 zł/ szt. – 0,31 g)


Bioliq, Krem nawilżający pod oczy 25+


Krem zawiera wyciąg z orchidei, który ma działać kojąco i łagodząco. Codzienne stosowanie ma zapewnić intensywne nawilżenie, skutecznie zmniejszać opuchliznę i cienie pod oczami, a także chronić skórę przed niekorzystnym wpływem wolnych rodników. Jestem bardzo ciekawa, jak się sprawdzi.
Produkt pełnowymiarowy (15 zł/ 15 ml)


Dermika, Olśnienie, Baza pod makijaż wygładzająca skórę z subtelnym efektem rozświetlającym, Edycja limitowana


Baza ma być "cudownie wygładzająca", dawać efekt lekkiego napięcia i rozświetlenia skóry. Ma też ułatwiać wykonanie makijażu, sprawiać, że "nabierze on wyjątkowego charakteru" i będzie trwały. Zawiera kompleks rozświetlający i naturalny biopolimer z migdałów o działaniu napinającym.

Nie wiem, czy to produkt pełnowymiarowy i w regularnej sprzedaży; ShinyBox na ulotce umieścił informację "edycja limitowana" oraz cenę 17 zł/ 10 ml, na kartoniku bazy widnieje jednak informacja "produkt nie do sprzedaży".



Delawell, Złota oliwka do paznokci i skórek


Oliwka zawiera naturalne oleje pochodzenia roślinnego (winogronowy, migdałowy, rycynowy, jojoba, annato) oraz bisabolol i witaminę E. Jej zadaniem jest nawilżenie, odżywienie i zmiękczenie skórek.
Produkt pełnowymiarowy (29 zł/ 15 ml).





grudniowy ShinyBox


Pora też podzielić się wrażeniami na temat kosmetyków z edycji grudniowej. Dwa z nich uwielbiam, dwa uważam za średniaki, a jeden zupełnie się nie sprawdził. 

♥♥♥♥♥ (5/5) Do ulubieńców zaliczam błyszczyk Glam Shine L'Oreal w przepięknym odcieniu 181 Sheer Grenadine. Ma przyjemny owocowy smak, wygodny aplikator, zbytnio się nie klei, a do tego wygląda naprawdę pięknie. Mam ochotę na więcej odcieni! Drugi hit to Peeling enzymatyczny z ziołami (Enzymatic Peeling & Herbal) Organique. Ostrzyłam sobie na niego zęby od bardzo dawna, ale cena skutecznie mnie odstraszała (ponad 70 zł za słoiczek o pojemności 100 ml!). Po nałożeniu go na twarz odczuwam delikatne mrowienie, nie mam więc wątpliwości, że zawarte w nim kwasy owocowe działają. Łagodnie, ale widocznie wygładza i oczyszcza skórę. Używam oszczędnie, bo nie chcę, żeby się skończył! 

♥♥♥♥♥ (2/5) Średniaki na szynach to dwa smarowidła: Rytualne masło Farmony oraz witaminowy krem do rąk Anatomicals. Rytualne masło do ciała Fresh&Beauty Farmona (kto mi powie, dlaczego "rytualne"?) miało intensywnie nawilżać i odżywiać skórę, poprawiać jej kondycję, a także wspomagać spalanie tkanki tłuszczowej, poprawiać jędrność i sprężystość. Dużo obietnic, tymczasem masło tylko nawilża, w dodatku krótkotrwale. Nie lubię też jego zapachu, chociaż to oczywiście kwestia gustu. Witaminowy krem do rąk Help the Paw Anatomicals nie wyróżnia się niczym specjalnym. Owszem, nawilża i lekko natłuszcza skórę, ale po kremie za 12 złotych spodziewałabym się czegoś więcej.

♥♥♥♥ (1/5) Niewypałem okazały się Bibułki matujące z pudrem Marion. Od lat jestem wierna bibułkom Inglot i chyba nic ich nie pobije. Bibułek z pudrem po prostu nie lubię. Zawsze mam wrażenie, że zamiast wchłaniać nadmiar sebum, jedynie pokrywają skórę warstwą pudru. Nie inaczej jest w przypadku bibułek Marion, a sytuację pogarsza fakt, że zawarty w nich puder jest dla mnie za ciemny i w efekcie daje niezdrowy ziemisty efekt.