Zgadnij kotku, co mam w środku,
czyli kosmetyk o dwóch składach
Nie jestem biotechnologiem, kosmetologiem czy chemikiem, nie uważam się za żadnego eksperta, jednak doszkalam się na własną rękę i czytam etykiety kosmetyków. Zazwyczaj po to, żeby nie wybrać kosmetyku zawierającego substancje, których z różnych względów unikam lub przynajmniej staram się unikać. Podczas zakupów w hipermarkecie natknęłam się na Intensywną kurację do twarzy z nanopeptydami i komórkami macierzystymi DermoFuture. Skusiłam się, bo kosmetyk był w promocji i wydał mi się ciekawy. Zerknęłam szybko na skład: gliceryna, pantenol, wyciąg z żeń-szenia, komórki macierzyste z zielonej herbaty (co prawda w składzie po konserwancie, więc dużo ich nie będzie), kwas hialuronowy – wyglądało ok.