Tym razem GlossyBox, korzystając z informacji zawartych w Profilach Piękności, przygotował podobno cztery warianty pudełka. Co znalazło się w moim Glossy?
Kolejna część podsumowania roku – pielęgnacja cery. Zebrało się tego naprawdę sporo, ale brakuje żelu do mycia twarzy, bo po prostu żaden mnie w tym roku szczególnie nie zauroczył. Niektóre z poniżej wymienionych kosmetyków to tegoroczne odkrycia, inne to część mojego żelaznego zestawu, czyli produkty, do których ciągle wracam.
Od Wyznań Kosmetykoholiczki (dziękuję!) dotarł do mnie tag "Kosmetyczne zachwyty 2011". Ze względów praktycznych nie jestem w stanie się w niego wpasować. Raz, że przygotowuję podsumowanie całego roku, więc nie chcę się powtarzać, a dwa, że nie jestem w stanie ograniczyć się do pięciu produktów, choćbym nie wiem jak się starała :). W związku z tym wyłamię się i zaprezentuję moje kosmetyczne zachwyty schyłku 2011 roku, czyli produkty, po które chętnie sięgam właśnie teraz. Pozycji tych jest aż dwadzieścia trzy, chociaż – uwierzcie – starałam się być surowa i wiele rzeczy pominęłam...
Kiedy robi się zimno upewniam się, że mam pod ręką kosmetyki, które ochronią moją źle znoszącą niskie temperatury, wiatr i suche od kaloryferów powietrze skórę. Oto mój jesienno-zimowy niezbędnik dla ciała – pielęgnujący, kojący, często też poprawiający humor cudownymi zapachami.
Brytyjska marka Figs & Rouge intrygowała mnie od dawna. Śliczne malutkie pudełeczka, w stu procentach organiczna zawartość, bez pochodnych ropy naftowej czy innych niepokojących składników – kuszące, prawda? Dzięki polskiemu dystrybutorowi marki, firmie Ecosotique, miałam okazję wypróbować aż trzy balsamy. Są wspaniałe, niesamowicie uniwersalne i trudno się w nich nie zakochać...