Zapachy :: Oriflame Sublime Nature Tonka Bean
Nie kuszą mnie raczej nigdy zapachy o jednej nucie, okazuje się jednak, że czasem fajnie jest poeksplorować unikane dotąd rejony, na co dowodem jest Sublime Nature Tonka Bean marki Oriflame.
Oriflame, Sublime Nature Tonka Bean★
Zapach został stworzony przez Nathalie Lorson, której zawdzięczamy między innymi wiele zapachów Lalique, w tym kontrowersyjne dla wielu osób Perles de Lalique. Jak przeczytałam na stronie Oriflame, aromat brazylijskiej tonki pozyskany został za pomocą technologii Sublime CO2, pozwalającej na uzyskanie czystszego ekstraktu z nawet najdelikatniejszych składników bez użycia rozpuszczalników chemicznych czy ciepła. Chciałabym wiedzieć więcej na temat wspomnianej technologi, niestety na razie nie udało mi się nic wyszperać (może ktoś mnie oświeci?).
Jeśli nie lubicie zapachu tonki, nie jest to kompozycja dla was, bo jej treścią jest właśnie tonka – wyrazista i nie do pomylenia z niczym innym. Oswaja i ociepla ją nieco nuta wanilii i chyba migdałów, dodając czegoś na kształt pudrowości. To linearna kompozycja, nie da się jej rozbić na akordy głowy, serca i bazy, nie oznacza to jednak, że jest nudna, banalna czy oczywista. Nie jest ani słodko, ani gorzko, raczej słodkawo i gorzkawo zarazem. To niby zapach stworzony dla kobiet (na opakowaniu można doszukać się adnotacji „for her”), myślę jednak, że spokojnie mógłby uchodzić za unisex. Koniecznie muszę Tonkę powąchać na osobniku płci męskiej.
Tonka Bean to raczej bliskoskórny elegancki otulacz, nie unosi się falą za nosicielką. Czyni go to – mimo jego mocy – całkiem przyjaznym na co dzień, nawet do pracy w biurze, nikogo nie obrazi ani nie udusi. Odwołując się do porównań muzycznych, czuję w nim same niskie tony; nie ma tutaj wyraźnej, ulotnej góry, niczego świetlistego i mieniącego się jak soprany w chórze na tle głosów niższych. Co za tym jednak idzie, nie ma w sobie nic świdrującego i drażniącego. Może więc nadawać się do layeringu i stanowić fajną bazę dla zapachów, którym brakuje właśnie „dołu”, są natomiast zwiewne, lekkie i ulotne. Eksperymentowałam sobie trochę i mieszanka, która niezwykle mi się spodobała to psiknięcie Sublime Nature Tonka Bean, a na to po chwili jedno psiknięcie Masaki Matsushima Suu.
Trwałość imponująca – na skórze wyczuwalny jest przez cały dzień, a na ubraniach do kolejnego prania.
Dodam jeszcze, że bardzo do gustu przypadł mi flakon. Niby prosty i minimalistyczny, a ma w sobie jakąś wytworność.
PS. Na opakowaniu widnieje określenie „parfum”, a nie „eau de parfum” i trochę jestem zdezorientowana. Nie sądzę, żeby w tej cenie (ok. 159,90 zł/ 50 ml w regularnej cenie katalogowej) sprzedawane były czyste perfumy.
Znacie tę kompozycję?
Lubicie nutę tonki w perfumach?
★ Współpraca reklamowa. Kosmetyk otrzymałam do wypróbowania od firmy ORIFLAME.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego.
Tego zapachu nie znam. Piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńW katalogu bardzo mi się podobał, ale na mnie nieco mnie dusi... myślałam, że będzie to zapach na wiosnę, ale podejdę do niego jeszcze w sezonie jesienno-zimowym...
OdpowiedzUsuńZnam i ujwielbiam - zarówno Tonkę, jak i Tuberozę.
OdpowiedzUsuńCo do nazwy parfum - to to ni to samo co absolut, który właśnie jest czystym zapachem.
Mianem parfum określa się mieszanki z alkoholem, które zawierają od 15% do nawet 40% absolutu :)
Uwielbiam Oriflame. Dla mnie jest to klasa sama w sobie :) jeszcze nigdy żadnej ich produkt mnie nie zawiódł :)
OdpowiedzUsuń