Makijaż :: O dwóch takich
– lśniące pomadki Yves Rocher
Parę dni temu pokazywałam kosmetyki, które szczególnie upodobałam sobie w listopadzie. Wśród nich znalazły się dwie pomadki Voile Brilliance marki Yves Rocher z serii Couleurs Nature. Należy im się trochę miejsca na moim blogu, zasłużyły sobie!
Kupiłam je spontanicznie, korzystając z jakiejś naprawdę niezłej zniżki – cena regularna szczególnie wysoka nie jest (24 zł), a ja dałam niewiele więcej za dwie sztuki razem. Do wyboru jest osiem kolorów, ale prawdę mówiąc, tylko trzy z nich mi się podobały. Reszta to jakieś blade róże, złoto, brązy, ogółem odcienie, które zdecydowanie by mi nie pasowały.
Oprócz numeru na spodzie pomadki nie ma żadnej nazwy. Może była na folii, którą zabezpieczone były pomadki, jednak ta już dawno trafiła do kosza. W internetowym sklepie Yves Rocher pomadki mają polskie nazwy, i tak 02 (37408) figuruje pod nazwą CZARNA PORZECZKA, a 03 (37549) – CZEREŚNIA. Kompletnie mi te nazwy kolorów nie leżą – 02 to dla mnie zdecydowanie odcień malinowy, a 03 arbuzowy.
Opakowania nie należą do super luksusowych, ale nie rażą. Sam sztyft jest ścięty jak na przykład w masełkach Revlon. Zresztą to nie jedyne podobieństwo. Pomadki Yves Rocher są, podobnie jak revlonowe masełka, mocno nawilżające (zawierają bio olej arganowy, sezamowy, z limnanthesa, wosk candelilla, witaminę E) i świetnie sprawdzą się u osób, które ponad trwały kolor przedkładają właśnie komfort noszenia pomadki. Z racji nawilżających właściwości nie podkreślają suchych skórek, a nawet je skutecznie zwalczają. Jeżeli chodzi o kolor, pomadki Yves Rocher są bardziej przejrzyste niż masełka Revlon, co nie znaczy, że koloru na ustach nie widać (dwa ostatnie zdjęcia przestawiają jedną warstwę pomadek). Mają mocno lśniące wykończenie, niemal jak błyszczyk, a przy tym nie mają podstawowej wady wielu błyszczyków, mianowicie się nie kleją. Kolor jest trwalszy niż w przypadku błyszczyka, jednak mniej trwały, niż standardowej pomadki, w końcu to taki pół balsam, pół pomadka. Zupełnie mi ten fakt nie przeszkadza, bo pomadki YR równomiernie się zjadają i nie trzeba się bać plam, łatek etc.
Obie czerwienie, które wybrałam, okazały się dla mnie bardzo twarzowe – dodają makijażowi charakteru, ożywiają odcień cery, a przy tym nie rzucają się bardzo w oczy. Odcień 02 to piękna malinowa czerwień, raczej chłodna, w zestawieniu z numerem 03 wydaje się niemal różowa. 03 natomiast to żywa czerwień z domieszką pomarańczu.
Zobacz też:
– kosmetyku nie ma już w ofercie marki
Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.
Pięknie wyglądają :O
OdpowiedzUsuńJedna i druga - prześliczne!
OdpowiedzUsuń03 wygląda oblędnie:)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki, ja mam z YR jedną pomadkę z jakiejś trwalej serii i też ja lubię.
OdpowiedzUsuńObie są piękne !
OdpowiedzUsuńZakochałam się w 03 ! :D
OdpowiedzUsuńsexy usteczka w czerwieni nigdy nie są złe :) muak muak
OdpowiedzUsuń3 pięęęękna :)
OdpowiedzUsuńśliczne kolory :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoja przygoda z YR :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne ! Lubię takie szminki a'la masełka :) YR to według mnie świetna firma, rzadko mnie zawodzi, ale przyznam szczerze, używam głównie ich pielęgnacji, a nie kolorówki :) Muszę się jej przyjrzeć lepiej :)
OdpowiedzUsuńłoł, są piękne.
OdpowiedzUsuńFajne mają wykończenie.
OdpowiedzUsuńnr. 02 bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuń02 piękny, dzisiaj go zobaczę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam masełka z Revlonu więc podejrzewam, że i te pomadki by mi przypadły do gustu.
OdpowiedzUsuńMuszę jednak w sklepie obadać kolory bo mi czerwienie niestety nie pasują :(
O mamo pięknie wyglądają na ustach:)
OdpowiedzUsuń