Makijaż :: Lolita i spółka
(Shine Caresse L'Oreal)
Na Shine Caresse czekałam, odkąd zobaczyłam je u amerykańskich youtubowiczek. Wiele osób porównuje je do słynnych już lakierów do ust YSL, podkreślając, że koncern L'Oreal jest właścicielem tej marki i należy spodziewać się podobieństw między tymi produktami. Nie wiem, jak jest w rzeczywistości, bo cena YSL skutecznie mnie odstraszyła. Mogę powiedzieć jedynie, że z Caresse Shine jestem bardzo zadowolona.
OPAKOWANIE
Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to oczywiście opakowanie – złotawe, eleganckie, wręcz wytworne. Naprawdę wyróżnia się na tle innych drogeryjnych produktów. Aplikator ma kształt łezki, którą można precyzyjnie rozprowadzić kosmetyk.
ODCIENIE
Najpierw kupiłam stonowaną LOLITĘ (nr 101), która spodobała mi się tak bardzo, że nabrałam apetytu na bardziej zdecydowane odcienie. Do Lolity dołączyła więc MARILYN (103), PRINCESS (200) oraz JULIET (300). Nazwy odcieni i ich numeracja w Europie są inne, niż w Stanach Zjednoczonych i przyznaję, że "nasze" nazwy maja więcej uroku w porównaniu z amerykańskimi (np. Infinite Fuschia). Nie podoba mi się jednak, że u nas dostępnych jest zaledwie osiem odcieni (101 LOLITA, 102 ROMY, 103 MARILYN, 200 PRINCESS, 300 JULIET, 400 EVE, 402 MILADY, 501 BONNY), podczas gdy na amerykańskim jest ich dwanaście.
STAIN
W USA Shine Caresse sprzedawane są pod nazwą Colour Caresse Wet Shine Stain i wyraz "stain" pominięty na rynku europejskim wydaje mi się dla tego kosmetyku kluczowy. Bo to właśnie stain z połyskiem. Nie jest to kryjąca pomadka w płynie, jak na przykład Apocalips Rimmel, o których napiszę wkrótce, czy też błyszczyk, a tym bardziej ich połączenie, chociaż tak producent twierdzi na swojej stronie internetowej ("niezwykłe połączenie szminki i błyszczyka"). To połączenie stainu i błyszczyka.
Pierwsza warstwa Shine Caresse błyskawicznie wsiąka w naskórek dając jedynie ślad koloru, więc zawiodą się wszyscy spodziewający się, że jednym maźnięciem osiągną kolor widoczny przez opakowanie. Dopiero kolejne warstwy wzmacniają kolor i zapewniają piękny połysk. Mnie akurat ta możliwość stopniowania koloru bardzo odpowiada. Tutaj warto też zwrócić uwagę na fakt, że ponieważ to w dużej mierze stain, ostateczny kolor zależy od stopnia napigmentowania ust. Jasne kolory na ustach o wyrazistym naturalnym odcieniu będą ciemniejsze niż na ustach bardzo jasnych. Podobnie ciemne czy żywe kolory, na ciemniejszych ustach będą ostatecznie ciemniejsze. I jeszcze jedna ważna sprawa: Shine Caresse nie mają specjalnych właściwości nawilżających czy natłuszczających, warto więc zadbać o kondycję naskórka, w przeciwnym razie stain może nieestetycznie podkreślać suche miejsca.
Pierwsza warstwa Shine Caresse błyskawicznie wsiąka w naskórek dając jedynie ślad koloru, więc zawiodą się wszyscy spodziewający się, że jednym maźnięciem osiągną kolor widoczny przez opakowanie. Dopiero kolejne warstwy wzmacniają kolor i zapewniają piękny połysk. Mnie akurat ta możliwość stopniowania koloru bardzo odpowiada. Tutaj warto też zwrócić uwagę na fakt, że ponieważ to w dużej mierze stain, ostateczny kolor zależy od stopnia napigmentowania ust. Jasne kolory na ustach o wyrazistym naturalnym odcieniu będą ciemniejsze niż na ustach bardzo jasnych. Podobnie ciemne czy żywe kolory, na ciemniejszych ustach będą ostatecznie ciemniejsze. I jeszcze jedna ważna sprawa: Shine Caresse nie mają specjalnych właściwości nawilżających czy natłuszczających, warto więc zadbać o kondycję naskórka, w przeciwnym razie stain może nieestetycznie podkreślać suche miejsca.
Ogromną zaletą Shine Caresse jest dla mnie trwałość. Można mówić, pić, co nieco zjeść, a usta przez parę godzin wyglądają dobrze. Połysk nieco znika, za to kolor trwa. W dodatku nie ma mowy o jakimś rozmazywaniu czy migrowaniu kosmetyku, zostaje dokładnie tam, gdzie został nałożony.
NAUSTNIE
I jeszcze mina (na ustach Lolita):
Skład: OCTYLDODECANOL, AQUA, TRIMETHYLSILOXYPHENYL DIMETHICONE, ETHYLCELLULOSE, SORBITAN STEARATE, ALCOHOL DENAT., CETYL ALCOHOL, PHENOXYETHANOL, SUCROSE COCOATE, SODIUM LAURYL SULFATE, HYDROXYPROPYL GUAR, CALCIUM ALUMINUM BOROSILICATE, HYDROXYCITRONELLAL, LINALOOL, CITRONELLOL, BENZYL ALCOHOL, PARFUM. [MAY CONTAIN] MICA, CI 77891/ TITANIUM DIOXIDE, CI 77491, CI 77499/ IRON OXIDES, CI 17200/ RED 33, CI 15985/ YELLOW 6, CI 16035/ RED 40, CI 15850/ RED 7, CI 19140/ YELLOW 5, CI 42090/ BLUE 1.
Próbowałyście?
Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.
– kosmetyku nie ma już w ofercie marki
103 musi być mój... tylko poczekam na jakąś promocje ;)
OdpowiedzUsuńLolita i Marylin najpiękniejsze :) Niestety cenowo odstraszają i nie wiem czy w najbliższym czasie skuszę się na jakiś odcień. Dużo bardziej mnie ciągnie do Apocalips z Rimmela...
OdpowiedzUsuńtylko te z rimmela nie są takie delikatne ...
UsuńApocalips to pomadki, są mocno kryjące i zdecydowanie nie są takie delikatne.
UsuńLolita i Marylin najładniejsze :D
OdpowiedzUsuńCzaję się na kolor 200:) Może uda mi się go dorwać jutro:P Ale jedno: wow jaka ty jesteś piękna :O Proszę o więcej zdjęć całościowych i jeszcze jedno czym masz wykonany makijaż oczu niby taki lekki ale strasznie mi się podoba:))
OdpowiedzUsuńJa niestety nie jestem zadowolona z Rimmel Apocalips;( Mam odcień 100 ładny kolor ale to co robi na ustach... a szkoda bo zapowiadał się całkiem fajnie.
UsuńNa oczach mam chyba cień Tender Caramel L'Oreala (ostatnio ciągle go używam), czarną kredkę żelową z Avonu, coś jasnego w wewnętrznym kąciku, prawdopodobnie Inglot.
UsuńApocalips są dość dziwne. Mam dwa odcienie i różnią się właściwościami.
Delikatne odcienie, subtelne, liczyłam na większe krycie ale nie jest źle.
OdpowiedzUsuńPiękna z Ciebie kobieta, cudna cera ech... :)
One kryją, ale pod warunkiem, że nałoży się kilka warstw i się odpowiednio wygryzą i przegryzą :)
UsuńDzięki :)
aj aj aj ale jesteś piękna Atqo! i masz przecudną skórę :)
OdpowiedzUsuńco do pomadek to mają sliczne odcienie, ale niestety nie kupię ich ze względu na politykę L'oreala odnośnie testowania na zwierzetach. Chyba że po 11 marca coś się zmieni (jak wejdzie rozporządzenie UE).
Ech, ona teraz płata figle i zdecydowanie zima jej nie służy :/ Ale dzięki :*
Usuńa mnie nie kusza te blyszczyki, kurcze jakas Ty sliczna!!!
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na 200, ale widzę po Twoich zdjęciach, że jest wściekle pomarańczowa... Jednak skuszę się na 101.
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz Atqo :)
To dość pomarańczowa czerwień.
UsuńDzięki
Juliet my love ;))
OdpowiedzUsuńpodobają mi się wszystkie kolory.. a zwłaszcza Ty :D :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Ślicznie wyglądają na ustach! Twoja recenzja chyba najbardziej zaspokoiła moją ciekawość konsystencji i formy tego produktu :)
OdpowiedzUsuńJa dziś kupiłam Romy- miłość od pierwszego wejrzenia/użycia. Koniecznie chcę inne kolory:)
OdpowiedzUsuńCzaję się na 200 - pomarańcze zdecydowanie do mnie pasują - ale z pewnością jeszcze nie teraz, poczekam na przecenę :)
OdpowiedzUsuńJuż same opakowania mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam,
Asia
Piękna Ty moja!!!!
OdpowiedzUsuńPo pierwszych, nie do końca pochlebnych, opiniach o Shine Caresse zrezygnowałam z ich zakupu. Ale Twoja recenzja znów mnie o nie pokusiła, niedobra Ty. Jedynie Princess do mnie nie pasuje, ale pozostałe kolory powinny pasować do mojej karnacji :)
Ciekawa jestem Twojej opinii o Apocalipsach Rimmela, które wg mnie różnią się między sobą :) Zupełnie inny jest 303 Apocaliptic, a inny 201 Solstice. Mają inną trwałość, inne natężenie koloru.
też jestem ciekawa ,bo też rozważam 201 Solstice ;)
UsuńZgadzam się, że Apocalips się między sobą różnią. Chyba jutro uda mi się wrzucić recenzję.
UsuńJuliet! super kolor!
OdpowiedzUsuńJuliet i Princess kuszą :D
OdpowiedzUsuńłaże koło niej juz dobre kilka wizytacji w Rossie ... tylko jakoś te kolory średnio mnie przekonują . Najpierw bylam pewna ,ze 101 , potem , że jednak 102 ... w końcu nie wzięłam nic .
OdpowiedzUsuńU Ciebie każdy pieknie wygalda :)
Czytałam już kilka recenzji, ale dopiero Twoja przekonała mnie ostatecznie do zakupu tego cudeńka! :)
OdpowiedzUsuńU mnie Lolita robi się jakaś taka bura na ustach. Mam Romy i ten kolor nie do końca mnie satysfakcjonuje. Jeśli chodzi o konsystencję i trwałość to nie mam im nic do zarzucenia.
OdpowiedzUsuńAaaaaaa i ciekawa jestem dlaczego moje opakowanie jest srebrne, a Twoje złote????? Kupowałam swojego Caresska w perfumerii i wszystkie były srebrne :/
UsuńOno nie jest takie złote złote, ale nie jest srebrne, ma ciepły odcień, taki złotawy. Jeśli zestawi się opakowanie z czymś ewidentnie srebrnym, to widać, że nie jest srebrne. Może inaczej postrzegamy kolory :)
UsuńDominika
UsuńNo właśnie mam to samo odczucie .
Bardzo się napalilam ,ale tez mi sie na moich ustach Lolita jakas smętna widzi ,a znów Romy ...hmmmm tez to nie taki odcień rózu jaki lubie .
:) muszę popatrzeć dokładnie na ten kolor opakowania jutro w świetle dziennym ;)
UsuńPokazywałam ostatnio Romy u siebie, z tego jasnego różu u mnie na ustach wychodzi jasna, malinowa czerwień. Nie jest brzydka, ale nie tego oczekiwałam ;)
Dominika, kolor zdecydowanie zależy od odcienia ust. L'Oreal nie powinien ściemniać, że to połączenie szminki i błyszczyka, bo nie ma szans na osiągnięcie dokładnie koloru widocznego w opakowaniu.
UsuńJa kupiłam Juliet i jakoś nie jestem zadowolona. Nie wiem, czy nie umiem się posługiwać tym aplikatorem, ale u mnie nie da się tego jakoś równomiernie rozprowadzić, a jak nakładam więcej warstw, to usta wyglądają na oślizłe :P, co w przypadku czerwieni nie jest zbyt zachęcające.
OdpowiedzUsuńOślizgłe? Ale jak to możliwe? Coś pod spód nakładasz czy co?
UsuńU Ciebie wygląda to jakby te lakiery się lekko wchłonęły, a na moich ustach zostaje taka tłusta czerwona maź. Nie wiem, może muszę spróbować lekko wklepywać ten lakier.
Usuńjeszcze nie widziałam tych błyszczyków
OdpowiedzUsuńLolita podoba mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńMarylin najładniejsza! Piękne kolory zgromadziłaś:) Tak myślę, czy się nie skusić, ale moje włosy mi błyszczykopodobne produkty rozmazują po twarzy :|
OdpowiedzUsuńPiękny makijaż!
Piękne kolory!na Twoich ustach coś wygląda źle?:)
OdpowiedzUsuńTak klik! :D
Usuńto chyba jedyny zonk :)
UsuńCo za paskuda :D
UsuńSuper kolory, muszę wypróbowac w końcu któryś :)
OdpowiedzUsuńJuliet wygląda fantastycznie! :)
OdpowiedzUsuńLolita i Princess bardzo mi się widzą, chyba będę musiała się skusić :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj sobie właśnie zamówiłam nr 102 i nie mogę się doczekać aż go dostanę. Na Twoich ustach podoba mi się Juliet, w ogóle masz piękne fotogeniczne usta x)
OdpowiedzUsuńSlicznota :)))
OdpowiedzUsuńślicznie wyglądają na ustach i fajne opakowanie mają:)
OdpowiedzUsuńSlicznota :))) ... ja niestety sie z tym produktem nie polubilam ale na Twoich kuszacych usteczkach slicznie sie prezentuja :))
OdpowiedzUsuńja posiadam na razie tylko kolor Romy :)
OdpowiedzUsuńNa Tobie mi się wszystkie podobają, ja się chyba na Lolitę skuszę :D
OdpowiedzUsuńA ja nie jestem zadowolona z tego produktu. Nie odpowiada mi kolor (lolita), który zmienia się na ustach. Żałuję zakupu.
OdpowiedzUsuńAle z Ciebie ślicznota!:)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem za bardzo zadowolona, bo ciemnieją...
Najbardziej do gustu przypadła mi Juliet, ale pozostałe też świetnie się prezentują:) Możliwość stopniowania krycia nie jest dla mnie wadą. Czasami zależy nam na delikatnym efekcie w ciągu dnia, z kolei wieczorem mamy ochotę eksperymentować z kolorem;)
OdpowiedzUsuńTwoja mina mnie urzekła:) Masz przepiękne rysy twarzy:)
Lolita cudnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńJednak stainy nie są dla mnie, czekam na recenzje Apocalips :)
Zauważyłam, że wiele dziewczyn narzeka na różnicę między kolorem w opakowaniu i na ustach :/ Sama nie wiem co o nim myśleć... Apocalips uwielbiam, recenzowałam je niedawno :D Czekam na Twoją opinię na ich temat :)
OdpowiedzUsuńpiękna! *_*
OdpowiedzUsuńa błyszczyki na takich zdjęciach wszystkie wyglądają świetnie :D
nie znam, lolita albo Marlin mogłyby być moimi typami :)
OdpowiedzUsuńWiecie w jakich cenach są?.Bo Marlin stała się punktem na liście życzeń
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie <3
OdpowiedzUsuńPrincess mi się bardzo podoba, bo lekko wpada w pomarańcz.
Ostatnio kupiłam Romy i już wiem, że nie był to ostatni kolor z tej serii. Bardzo polubiłam te błyszczyki
OdpowiedzUsuńNa Twoich ustach wyglądają bajecznie, ale potrzebuje bardziej kryjących, bo moje usta często 'przebijają' kolor błyszczyków :| Czekam na recenzję Apocalips Rimmel :)
OdpowiedzUsuńŚwietne odcienie! Naprawde robi wrazenie!
OdpowiedzUsuńhttp://meliphera.blogspot.com/ zapraszam
Pięknie wyglądasz na zdjęciu,chyba bardziej podoba mi się Twoje zdjęcie niż błyszczyki:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOstatecznie przekonałaś mnie do zakupu :) Masz piękną cerę! Baaardzo podoba mi się Twój makijaż :)
OdpowiedzUsuńkij z błyszczykami, opakowania zacne ;p
OdpowiedzUsuńMarylin i Princess ♥
OdpowiedzUsuńMasz piękną cerę:)
OdpowiedzUsuńNa ostatnim zdjęciu szał ciał - boskie kolczyki i w ogóle wygląda to w całości tak... kobieco :P
OdpowiedzUsuńczęściej się pokazuj, bo ładna jesteś :D
OdpowiedzUsuńPrzepiękny makijaż, jakich cieni do jego zrobienia użyłaś?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń