Makijaż :: Siedem kremów BB z drogeryjnych półek
(Dr Irena Eris, Eveline, Garnier, Maybelline, Nivea, Yves Rocher)
Kremy BB zadomowiły się już na półkach perfumerii i drogerii, dzisiaj chciałabym podzielić się moją opinią na temat siedmiu dostępnych u nas "bebików". Zdaję sobie sprawę z tego, że na hasło "BB" wiele osób reaguje już alergicznie. Jak kiedyś wspomniałam, takie są prawa rynku, nic dziwnego, że kiedy jakiś typ produktu staje się modny, wszystkie marki kosmetyczne chcą mieć go w swojej ofercie, tym bardziej, że my – konsumentki, również tego oczekujemy. Tak było między innymi z minerałami, teraz przyszła pora na magiczne literki BB.
Nie chcę roztrząsać, ile zachodnie kremy BB mają wspólnego z azjatyckimi kuzynami. Celowo będę unikać wartościujących określeń typu "prawdziwy BB krem", "pseudo BB krem", "naśladownictwo" etc. Próbowałam kremów azjatyckich, próbowałam zachodnich i dla mnie to po prostu dwa zupełnie inne typy kosmetyków.
W mojej ocenie, zasadnicza różnica między zachodnimi kremami pod szyldem BB, a tymi rodem z Azji to ich funkcja. Zachodni producenci podchwycili ideę "X w 1, kto da więcej?", z czego pozwoliłam sobie kiedyś zakpić. W oczach zachodnich producentów krem BB ma więc zastąpić krem pielęgnacyjny i podkład, a przy tym oferować parę innych atrakcji, które – prawdę mówiąc – zapewnia większość kremów, cała więc ta wyliczanka jest nieco śmieszna. To trochę tak, jakby mydło opisać "Rewelacja! 4 w jednym!", bo [1] usuwa brud, [2] usuwa bakterie, [3] usuwa wirusy, [4] nadaje skórze przyjemny zapach. Początkowo też krem BB rozumiałam jako krem i podkład w jednym, czyli jeden kosmetyk, zdolny zastąpić dwa, a przez to znacznie skracający poranne operacje przed lustrem. Jednak na kosmetykach azjatyckich, przynajmniej wszystkich, które do tej pory miałam okazję wypróbować, jest wyraźnie napisane, żeby stosować je na zazwyczaj używane produkty, nie zamiast. Pod tym względem azjatycki krem BB nie różni się więc od podkładu i nie skraca czasu wykonywania makijażu. Stricte podkładem jednak nie jest, zazwyczaj bowiem występuje w jednym odcieniu i – przynajmniej teoretycznie – dostosowuje się do odcienia skóry. Poza tym zawiera dość wysokie filtry przeciwsłoneczne oraz różnego rodzaju składniki pielęgnacyjne (to, w jakim stężeniu czy jakiej jakości to już zupełnie inna para kaloszy, nie jestem specjalistą i nawet nie będę próbować zgłębiać tego tematu). W każdym razie zachodnie kremy BB to dla mnie po prostu kremy tonujące czy koloryzujące (tinted moisturizer), należą więc do innej kategorii i z "Azjatami" porównywać ich nie będę.
Dzisiejsi bohaterowie:
Nie chcę roztrząsać, ile zachodnie kremy BB mają wspólnego z azjatyckimi kuzynami. Celowo będę unikać wartościujących określeń typu "prawdziwy BB krem", "pseudo BB krem", "naśladownictwo" etc. Próbowałam kremów azjatyckich, próbowałam zachodnich i dla mnie to po prostu dwa zupełnie inne typy kosmetyków.
W mojej ocenie, zasadnicza różnica między zachodnimi kremami pod szyldem BB, a tymi rodem z Azji to ich funkcja. Zachodni producenci podchwycili ideę "X w 1, kto da więcej?", z czego pozwoliłam sobie kiedyś zakpić. W oczach zachodnich producentów krem BB ma więc zastąpić krem pielęgnacyjny i podkład, a przy tym oferować parę innych atrakcji, które – prawdę mówiąc – zapewnia większość kremów, cała więc ta wyliczanka jest nieco śmieszna. To trochę tak, jakby mydło opisać "Rewelacja! 4 w jednym!", bo [1] usuwa brud, [2] usuwa bakterie, [3] usuwa wirusy, [4] nadaje skórze przyjemny zapach. Początkowo też krem BB rozumiałam jako krem i podkład w jednym, czyli jeden kosmetyk, zdolny zastąpić dwa, a przez to znacznie skracający poranne operacje przed lustrem. Jednak na kosmetykach azjatyckich, przynajmniej wszystkich, które do tej pory miałam okazję wypróbować, jest wyraźnie napisane, żeby stosować je na zazwyczaj używane produkty, nie zamiast. Pod tym względem azjatycki krem BB nie różni się więc od podkładu i nie skraca czasu wykonywania makijażu. Stricte podkładem jednak nie jest, zazwyczaj bowiem występuje w jednym odcieniu i – przynajmniej teoretycznie – dostosowuje się do odcienia skóry. Poza tym zawiera dość wysokie filtry przeciwsłoneczne oraz różnego rodzaju składniki pielęgnacyjne (to, w jakim stężeniu czy jakiej jakości to już zupełnie inna para kaloszy, nie jestem specjalistą i nawet nie będę próbować zgłębiać tego tematu). W każdym razie zachodnie kremy BB to dla mnie po prostu kremy tonujące czy koloryzujące (tinted moisturizer), należą więc do innej kategorii i z "Azjatami" porównywać ich nie będę.
Dzisiejsi bohaterowie:
1/ Maybelline, Dream Fresh 8-in-1 BB Cream, Fair
2/ Nivea, BB Cream, 5 w 1 Upiększający krem nawilżający, Cera jasna
3/ Garnier, B.B. Cream Miracle Skin Perfector, 02 Light
4/ Garnier BB Cream Miracle Skin Perfector Combination to Oily Skin, Light
5/ Dr Irena Eris, VitaCeris Multifunkcyjny krem witalizujący BB, 01 Light Beige
6/ Yves Rocher, Peau Parfaite 6 in 1 Sublime Skin BB Cream, Light
7/ Eveline Cosmetics, Multifunction BB Cream 6 in 1, Light Complexion
1/ Maybelline, Dream Fresh 8-in-1 BB Cream
Producent obiecuje "8 w 1 dla natychmiastowego efektu >>wow<<", czyli [1] naturalne rozświetlenie, [2] wyrównanie kolorytu, [3] SPF 30, [4] nawilżenie przez cały dzień, [5] korygowanie niedoskonałości, [6] nietłustą formułę, [7] widoczne wygładzenie i [8] uczucie świeżości.
Ma bardzo lekką, wodnistą, ale przy tym dość aksamitną konsystencję i subtelny świeży zapach. Świetnie się rozprowadza i szybko wchłania. Delikatnie wyrównuje koloryt, nie zapewnia jednak niemal żadnego krycia, nie polecam więc osobom borykającym się z poważniejszymi problemami. Na gładkiej cerze wygląda bardzo ładnie, nadaje leciutki glow, chociaż nie zawiera rozświetlających drobinek. Przyzwoicie nawilża, niestety nie jest trwały, szybko też zaczyna się błyszczeć, odrobinę ciemnieje.
Dostępny w czterech odcieniach (mój to najjaśniejszy Fair – jasny, ale wyraźnie brzoskwiniowy odcień).
Cena: ok. 30 zł/ 30 ml
Ocena: ♥♥♥♥♥ (3/5)
Cena: ok. 30 zł/ 30 ml
Ocena: ♥♥♥♥♥ (3/5)
Skład: AQUA, ETHYLHEXYL, PALMITATE, GLYCERIN, OCTYLDODECANOL, SLICA, PENTYLENE GLYCOL, OCTYLDODECYL XYLOSIDE, PHENOXYETHANOL, SODIUM ACRYLATE/ SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COPOLYMER, HYDROGENATED LECITHIN, ISOHEXADECANE, HYDROXYETHYL, ACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE, COPOLYMER, PEG-30 DIPOLHYDROXYSTEARATE, SODIUM DEHYDROACETATE, PENTAERYTHRITYL TETRA-DI-T-BUTYL HYDROXYHYDROCINNAMATE, CAPRYLYL GLYCOL, DISODIUM EDTA, CITRIC ACID, POLYSORBATE, POTASSIUM SORBATE, PROPYLENE GLYCOL, METHYLISOTHAZOLINONE, CHAMOMILLA RECUTITA EXTRACT, MATRICARIA FLOWER EXTRACT, ALOE.
2/ Nivea, BB Cream, 5 w 1 Upiększający krem nawilżający★
Producent obiecuje 5 w 1, czyli: [1] wyrównanie kolorytu i zmniejszenie widoczności porów, [2] tuszowanie niedoskonałości (zmęczenie, cienie pod oczami, przebarwienia, skazy, zaczerwienienia, linie mimiczne), [3] rozświetlenie i podkreślenie naturalnego kolorytu, [4] szybkie wchłanianie i nawilżenie, [5] SPF 10, chroniący skórę przed przedwczesnym starzeniem. Przyznacie, że Nivea skromnie podchodzi do tematu, bo spokojnie z tych cech można by zrobić 6 w 1, rozdzielając rozświetlenie i podkreślenie naturalnego kolorytu.
Krem ma bardzo przyjemny, dość mocny typowo "niveowy" zapach. Konsystencja jest kremowa, gładka, aksamitna i naprawdę przyjemna. Dobrze się rozprowadza, szybko wchłania, pozostawiając jednak na skórze lekki błysk, który mnie akurat początkowo nie przeszkadza, jednak w ciągu dnia na mieszanej cerze zaczyna wyglądać nieestetycznie. Dostępny w dwóch odcieniach: do cery jasnej i do śniadej. Niestety odcienie są dość ciemne, ale przede wszystkim na skórze robią się bardzo pomarańczowe i – co gorsza – ciemnieją w ciągu dnia. Trudno mi więc ocenić, czy krem wyrównuje koloryt skóry, ale na pewno nie podkreśla naturalnego kolorytu – po prostu go zupełnie zmienia. Krycie daje raczej delikatne, bez korektora ani rusz. Nie zauważyłam, żeby zmniejszał widoczność porów. Największym problemem okazał się jednak dla mnie skład, bo znalazły się w nim niestety komedogenne substancje, które dały o sobie znać już po dwóch użyciach. Na nosie pojawiło się mnóstwo zaskórników, na brodzie powstały bolesne gule. Chyba w szufladzie poczeka do lata i zużyję go do nóg, →jak krem Garniera i Eveline...
Cena: ok. 24 zł/ 50 ml
Ocena: ♥♥♥♥♥ (0/5)
Skład: AQUA, GLYCERIN, TRIISOSTEARIN, OCTOCRYLENE, ISOPROPYL STEARATE, TALC, CETEARYL ALCOHOL, METHYLPROPANEDIOL, HYDROGENATED COCO-GLYCERIDES, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, GLYCERYL STEARATE, PALMITIC ACID, STEARIC ACID, PANTHENOL, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, DIMETHICONE, TOCOPHERYL ACETATE, OLEIC ACID, MYRISTIC ACID, ARACHIDIC ACID, SODIUM CARBOMER, XANTHAN GUM, GLYCERYL GLUCOSIDE, TRISODIUM EDTA, METHYLPARABEN, PHENOXYETHANOL, BENZYL SALICYLATE, HEXYL CINNAMAL, BUTYLPHENYL METHYLPROPIONAL, LINALOOL, BENZYL ALCOHOL, HYDROXYISOHEXYL 3-CYCLOHEXENE CARBOXALDEHYDE, CITRONELLOL, GERANIOL, ALPHA-ISOMETHYL IONONE, LIMONENE, PARFUM, CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499.
3/ Garnier, B.B. Cream Miracle Skin Perfector
Producent odważnie obiecuje na tubce, że to produkt "All-in-one", uściślając na kartoniku, że "5 w 1": [1] nawilża, [2] wyrównuje koloryt, [3] koryguje niedoskonałości, [4] rozświetla oraz [5] zawiera SPF 15.
To był mój pierwszy kontakt z zachodnim kremem BB, bardzo nieudany. Więcej przeczytacie w dwóch recenzjach: →1 i →2, teraz krótko streszczę. Krem ma przyjemną, dość treściwą konsystencję, jednak nieco lżejszą niż BB Nivea. Szybko się wchłania, przynajmniej na mojej skórze (wiem, że niektóre dziewczyny odbierają go jako strasznego tłuściocha), dając zupełny mat, a jednocześnie lekki glow. Daje bardzo lekkie krycie. Dostępny jest w dwóch odcieniach: dla cery jasnej i dla cery śniadej. Niestety odcień dla jasnej cery wcale nie jest jasny, nadaje też mojej skórze żółtopomarańczowe zabarwienie i wyraźnie odcina się od szyi. W dodatku w ciągu dnia krem niestety ciemnieje. Nie zauważyłam obiecywanego przez producenta nawilżenia, mam wręcz wrażenie, że krem wysusza, podkreśla niedoskonałości i zwiększa widoczność porów, wiele osób narzeka też na zapychanie, co akurat u mnie się jakimś cudem nie zdarzyło, choć mam do tego tendencję. Zawiera alkohol denaturowany. Zużyłam go, podobnie jak krem BB Eveline, do nóg i w tej roli spisał się świetnie.
Cena: 20 zł/ 50 ml
Ocena: ♥♥♥♥♥ (0/5)
Skład: AQUA, ISONONYL ISONONANOATE, ISOHEXADECANE, GLYCERIN, ALCOHOL DENAT., PEG-20 METHYLGLUCOSE SESQUISTEARATE, ETHYLHEXYL METHOXYCINNAMATE, METHYL GLUCOSE SESQUISTEARATE, CETYL PALMITATE, NYLON-12, CYCLOHEXASILOXANE, PROPYLENE GLYCOL, HYDROGENATED POLYISOBUTENE, STEARYL ALCOHOL, MAGNESIUM ALUMINIUM SILICATE, PHENOXYETHANOL, PARFUM, CAPRYLYL GLYCOL, LITHIUM MAGNESIUM SODIUM SILICATE, DISODIUM EDTA, LINALOOL, BENZYL SALICYLATE, LIMONENE, CAFFEINE, ASCORBYL GLUCOSIDE, GERANIOL, CELLULOSE ACETATE BUTYRATE, POLY PHOSPHORYLCHOLINE GLYCOL ACRYLATE, CITRAL, AMMONIUM POLYCRYLDIMETHYLTAURAMIDE/ AMMONIUM POLYACRYLOYLDIMETHYL TAURATE, POLYVINYL ALCOHOL, SODIUM CHLORIDE, BUTYLENE GLYCOL, SODIUM HYALURONATE, [+/- MAY CONTAIN CI 77891/ TITANIUM OXIDE, CI 77491, CI 77492, CI 77499/ IRON OXIDES].
4/ Garnier BB Cream Miracle Skin Perfector Combination to Oily Skin
Producent deklaruje, że krem zapewnia "5 w 1", czyli [1] matuje, [2] redukuje widoczność porów i niedoskonałości, [3] ujednolica i przywraca skórze blask, [4] nawilża, [5] chroni przed promieniami UV (SPF 20).
Wiem, jestem ryzykantką. Po doświadczeniach z pierwotną wersją BB Garniera ten powinnam omijać z daleka, jednak byłam go bardzo ciekawa i w końcu kupiłam. Okazał się dla mnie dużo bardziej trafiony niż jego starszy brat i mogę nawet powiedzieć, że go polubiłam.
Krem ma bardzo rzadką konsystencję. Mimo że zamknięto go w tubce z "dzióbkiem" i tak dość łatwo można go przypadkiem wylać. Dobrze się rozprowadza i szybko wchłania, dając efekt matu. Delikatnie wyrównuje koloryt, kryje słabo. W ciągu dnia lekko się zaczyna błyszczeć, ale nie spływa. Dla mnie jest zbyt mało nawilżający, zdecydowanie lepiej spisuje się nałożony na lekki krem, tym bardziej, że na trzecim miejscu w składzie znajduje się wysuszający alkohol. Plus za kolor, który latem nie był dla mnie zły.
Cena: 21 zł/ 40 ml. Dostępny w dwóch odcieniach: do cery jasnej i do cery śniadej.
Ocena: ♥♥♥♥♥ (3/5)
Skład: AQUA, CYCLOPENTASILOXANE, ALCOHOL DENAT., BUTYLENE GLYCOL, ETHYLEHYL METHOXYCINNAMATE, PEG-10 DIMETHICONE, PHENYL TRIMETHICONE, SQUALANE, BIS-PEG/ PPG-14/ 14 DIMETHICONE, MAGNESIUM SULFATE, TALC, NYLON-12, MALTITOL, DISODIUM STEAROYL GLUTAMATE, ALUMINIUM XYDROXIDE, SORBITOL, PERLITE, VACCINIUM MYRTILLUS FRUIT EXTRACT, [+/- MAY CONTAIN CI 77891/TITANIUM DIOXIDE, CI 77491, CI 77492, CI 77499/ IRON OXIDES].
5/ Dr Irena Eris, VitaCeric Multifunkcyjny krem witalizujący BB★
Według producenta krem ma nawilżać, odżywiać, chronić, poprawiać koloryt cery i minimalizować niedoskonałości, a także chronić skórę przed promieniowaniem słonecznym (SPF 20) i pomagać zwalczać oznaki starzenia.
Szczegółowo opisałam kosmetyk w →recenzji, teraz streszczę. Krem ma dość zwartą konsystencję i cytrusowy zapach. Dobrze się rozprowadza, szybko wchłania. Zawiera złote drobinki, których na twarzy nie widać, ale dają ładny efekt rozświetlenia. Ładnie wyrównuje koloryt, choć nie zapewnia dużego krycia. Mam jaśniejszy odcień i niestety nie jest on dla mnie wystarczająco jasny, postuluję wprowadzenie odcienia 00. Latem odcień 01 był akceptowalny, teraz już niestety nie. Byłabym z niego bardziej zadowolona, gdyby lepiej nawilżał, niestety bez kremu pod spód czuję się niekomfortowo.
Cena: 75 zł/ 50 ml. Dostępny w dwóch odcieniach: 01 i 02.
Ocena: ♥♥♥♥♥ (4/5)
Skład: AQUA, ETHYLHEXYL METHOXYCINNAMATE, CETEARYL ETHYLHEXANOATE, C12-15 ALKYL BENZOATE, PROPYLENE GLYCOL, ETHYLHEXYL TRIAZONE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, ISONONYL ISONONANOATE, POTASSIUM CETYL PHOSPHATE, GLYCERYL STEARATE, CETYL ALCOHOL, DIMETHICONE, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, MAGNESIUM ALUMINUM SILICATE, XANTHAN GUM, GLYCERIN, ETHYLENE/METHACRYLATE COPOLYMER, ALCOHOL DENAT., DISODIUM EDTA, L-THIOPROLINE, ISOPROPYL TITANIUM TRIISOSTEARATE, CITRUS AURANTIUM DULCIS (ORANGE) EXTRACT, SILYBUM MARIANUM (LADY'S THISTLE) EXTRACT, METHYLPARABEN, DIAZOLIDINYL UREA, PARFUM, CI 77891, MICA, CI 77492, CI 77491, CI 77499.
6/ Yves Rocher, Peau Parfaite 6 in 1 Sublime Skin BB Cream
Producent obiecuje "6 w 1", czyli: [1] nawilżenie przez 24 h, [2] ujednolicenie kolorytu, [3] tuszowanie niedoskonałości i oznak zmęczenia, [4] wygładzenie, [5] przywrócenie blasku, [6] ochronę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi.
Krem ma bardzo przyjemną konsystencję, dość zwartą, aksamitną, łatwą w rozprowadzaniu. Jako jedyny ze wszystkich przeze mnie opisywanych ma naprawdę jasny kolor, niestety lekko różowawy (mówię oczywiście o odcieniu Light). Dość intensywnie, ale naprawdę przyjemnie pachnie. Bezpośrednio o nałożeniu daje uczucie silnego nawilżenia skóry (gliceryna i glikol butylenowy) i wygładzenia (dimethicone), a także ładnego rozświetlenia skóry. Zaskakująco dobrze kryje, dla mnie porównywalnie z niektórymi podkładami. Niestety dość szybko skóra zaczyna się nieestetycznie błyszczeć. Zauważyłam też, że potrafi podkreślić suche skórki.
Krem zawiera faktycznie przeciwzapalną wodę z oczaru wirginijskiego (na drugim miejscu w składzie), ale producent chwali się również wyciągiem z białej herbaty oraz wyciągiem z aphloïa, które znajdują się pod koniec składu, tuż przed pigmentami... Niepokoi mnie również obecność składników potencjalnie komedogennych oraz alkoholu, a także brak filtrów przeciwsłonecznych (co więc z ochroną przed czynnikami zewnętrznymi?). Nie mam stuprocentowej pewności, ale to chyba krem YR spowodował u mnie swędzącą wysypkę na czole, boję się teraz po niego sięgnąć.
Cena: 49 zł/ 50 ml (zazwyczaj dostępny w promocji, kupiłam za około 30 zł). Występuje w dwóch odcieniach: Light i Medium.
Ocena: ♥♥♥♥♥ (1/5; punkt daję za jasny kolor i dobre krycie)
Skład: AQUA, HAMMAMELIS VIRGINIANA FLOWER WATER, GLYCERIN, DIMETHICONE, BUTYLENE GLYCOL, ETHYLHEXYL COCOATE, GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL, ALCOHOL, CETEARYL ALCOHOL, TALC, COCO-CAPRYLATE/CAPRATE, PROPYLENE GLYCOL, CETYL ALCOHOL, HYDROLIZED PECTIN, SILICA, STEARYL ALCOHOL, CETEARETH-33, PARFUM, CETEARETH-2 PHOSPHATE, ETHYL LINOLEATE, METHYLPARABEN, XABTHAN GUM, RETINYL PALMITATE, TOCOPHERYL ACETATE, ACRYLATES/ C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, ALLANTOIN, ETHYLPARABEN, SODIUM HYDROXIDE, PROPYLPARABEN, BHT, TETRASODIUM EDTA, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, APHLOIA THEIFORMIS LEAF EXTRACT, CAMELIA SINESIS LEAF EXTRACT, CI 77491/ CI 77492/ CI 77499 (IRON OXIDES), CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE).
7/ Eveline Cosmetics, Multifunction BB Cream 6 in 1
Producent deklaruje "6 w 1", czyli [1] wyrównanie kolorytu, [2] pokrycie niedoskonałości i zaczerwienień, [3] intensywne nawilżenie 48 h (???), [4] wygładzenie i rozświetlenie, [5] redukcję oznak zmęczenia, oraz [6] SPF 15. Ponadto, krem ma zapewniać natychmiastowy efekt "Baby Face", cokolwiek to znaczy, a na opakowaniu roi się od wyszukanych nazw: "bioHYALURON PLUS COMPLEX™", "AQUAPHYLINE®", "Pro-Elastyna".
Ma bardzo fajną konsystencję, nieco przypominającą mus. Dobrze się rozprowadza. Daje raczej lekkie krycie, ale dość intensywny kolor, dla mnie niestety zdecydowanie zbyt ciemny (mam odcień dla jasnej skóry). Przyjemnie nawilża, jednak po jednym użyciu spowodował u mnie powstanie krostek na brodzie. Zużyłam go do nóg.
Cena: 15 zł/ 50 ml.
Ocena: ♥♥♥♥♥ (1/5)
Skład: AQUA, PROPYLENE GLYCOL, TITANIUM DIOXIDE, DICAPRYLYL CARBONATE, ISOCETYL STEAROYL STEARATE, ISOPROPYL MIRYSTATE, PENTAERYTHRITYL DISTEARATE, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE DICAPRYLYL ETHER, ETHYLHEXYL METHOCYSINNAMATE, PVP, GLYCERIN, UREA, PEG-20 METHYL GLUCOSE SEQUISTEARATE, CETEARYL ALCOHOL, MAGNESIUM ALUMINYM SILICATE, SODIUM POLYACRYLATE, HUALURONIC ACID, DISODIUM CETEARYL SULFOSUCCINATE, PHENOXYETHANOL/ METHYLPARABEN/ BUTYLPARABEN/ ETHYLPARABEN/ PROPYLPARABEN, HYDROLIZED COLLAGEN/ HYDROLIZED ELASTIN, ALOE BARBADENSIS LEAF EXTRACT, CITRUS MEDICA LIMONUM (LEMON) JUICE, CAFFEINE, DMDM HYDANTOOIN, PARFUM, PROPYLENE GLYCOL/ WATER/ HYDROLIZED SILK, POLYSORBATE 20/ PEG-20 GLYCERYL LAURATE/ AQUA/ TOCOPHEROL/ LINOLEIC ACID/ RETINYL PALMITATE/ HYDROLIZED VIOLA TRICOLOR EXTRACT, DISODIUM EDTA, MARIS SAL, CI 77491, CI 77492, CI 77499.
Próbowałyście któregoś z tych kremów? Jakie wrażenia?
Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.
Mnie w ogóle nie kuszą drogeryjne BB. Jestem wierna swoim Azjatkom :)
OdpowiedzUsuńJakich masz ulubieńców?
UsuńCzyli w znakomitej większości te BB to wielka lipa. Ja mam BB z Bielendy - o kant stołu rozbić. Znacznie bardziej wolę krem tonujący Ziaja Nuno, który nie udaje czegoś czym nie jest i nie dorabia się mu jakiejś cudownej teorii.
OdpowiedzUsuńCóż, dla mnie to właśnie kremy tonujące (BTW, mam wrażenie, że jeszcze rok i nikt nie będzie używał tego określenia) - jedne lepsze, drugie gorsze.
Usuńja mam BB krem z Delii i jestem z niego zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam i nie mam zamiaru :) Te zachodnie pseudo BB kremy nic, a nic mnie nie kuszą :)
OdpowiedzUsuńMam Garniera do cery tłustej i dosyć często go używam, gdy potrzebuję odświeżenia cery na 2-3 godziny.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się jeszcze nad Maybelline i YR, ale jednak na razie zrezygnuję na rzecz dobrze kryjącego podkładu.
Myślę, że jeśli ta wersja Garniera Ci się podoba, to YR może Ci się wydać zbyt ciężki.
UsuńŚwietna recenzja porównawcza. Ja nie używam BB ponieważ zazwyczaj na co dzień nie używam podkładu, a jak już używam, bo na przykład wyskoczyły mi jakieś niespodziewajki, to używam tradycyjnych podkładów.
OdpowiedzUsuńUżywam bb meybelline (1) w odcieniu light, który jest dużo jaśniejszy od fair, nie jest taki brzoskwiniowy i jestem zadowolona, natomiast garnier (3) i nivea (2) to absolutne porażki
OdpowiedzUsuńPorównywałam w sklepie Fair i Light i Fair wydawał mi się jednak jaśniejszy :D Ech, te sklepowe lampy!
UsuńMnie Fair wydawał się bardziej różowy, a Light żółtawy :)
UsuńTak, Light jest bardziej żółty. Na mojej skórze różowawy Fair wydawał się jednak jaśniejszy, mniej się odcinał :)
Usuńdokładnie,oświetlenie w sklepach to koszmar,jeszcze chyba nigdy nie udało mi się kupić podkładu w dobrym odcieniu i potem jestem zmuszona miksować je ze sobą:)
UsuńIdealnie byłoby móc wypróbować podkład w każdym rodzaju oświetlenia, niestety nie tak łatwo o próbkę w odpowiednim odcieniu :(
UsuńSzkoda kasy na kremy BB. Chyba lepiej kupić fajny krem do twarzy i dobry podkład, mieć pewność, że zadziała idealnie do potrzeb skóry! Pozdrawiam, Blogging Novi.
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest rzecz, której nasi (tj. zachodni) producenci nie zrozumieli - nie da się stworzyć uniwersalnego kremu dla wszystkich. Po prostu muszą być w jakiś sposób dostosowane do różnych rodzajów i problemów skóry.
Usuńzachodnie BB sa do bani jak dla mnie pod kazdym wzgledem... zostaje przy azjatyckich :)
OdpowiedzUsuńpsia kość, a ja sobie bb z YR zamówiłam :D buuuu
OdpowiedzUsuńZawsze jest szansa, że Tobie będzie odpowiadał, trzymam kciuki ;)
UsuńA ja używam Eveline, odcień ciemniejszy, do szyi i czasem na skronie w ramach konturowania :) Równie bawią mnie zachodnie kremy a la BB, jak i te azjatyckie.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu planuję zakup BB Garniera. Wiele dziewczyn go chwali, a szukam czegoś lekkiego na wolniejsze dni :)
OdpowiedzUsuńYR chyba najbardziej nadaje się do jasnej cery. Jednak z tego co piszesz, to sobie go daruję.
ja przetestowałam BB od maybelline i garniera dla skóry tłustej. Moje oceny można przeczytać tutaj http://subiektywna-vera.blogspot.com/2012/11/dream-fresh-bb-maybelline-vs-bb-krem-do.html
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i przydatny post :) Zauważyłam, że generalnie opinie o zachodnich kremach BB są niezbyt pochlebne. Raczej po nie nie sięgnę. Testowałam za to kremy azjatyckie i byłam bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie zaznaczam, że to zupełnie inny koncept i małe szanse, żeby zachodnie BB wypadły przy azjatyckich korzystnie.
UsuńMam BB z garniera - ten klasyczny, wygrałam w jakimś konkursie. Latem był nawet, nawet oczywiście wymagał utrwalenia pudrem. Nie zachęcił mnie jednak do próbowania innych, stawiam na krem i podkład, chyba, że na rynku pojawi się coś warte zachodu.
OdpowiedzUsuńSzkoda że ten z YR taki kiepski, bo odcień ma naprawdę fajny :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten z Eveline. Miał świetną konsystencję, ale dla mnie był zbyt pomarańczowy i oddałam w dobre ręce ;)
OdpowiedzUsuńKolor BB od Yves Rocher przepiękny <3
OdpowiedzUsuńJa jednak nie używam ani BB, ani podkładów, ale nawet gdybym musiała, to wolałabym azjatyckie.
Ja nie uświadczyłam kremu BB z drogerii, bo wiem, że on tylko się tak nazywa :) Miałam 2 ze Skin79 i 4 miniaturki z tejże firmy, stwierdziłam, że nie ma szału i już ich nie używam. Podkład lub krem tonujący i to wszystko.
OdpowiedzUsuńOdcień to jedynie ten z YR ma zachęcający - względnie Nivea - ale widzę że z innymi właściwościami u nich krucho... Do zachodnich BB mnie nie ciągnie, o wiele bardziej wolę wydać pieniądze na koreański produkt :)
OdpowiedzUsuńJa używałam Garniera, pierwszą wersję. Bez rewelacji. Jakoś nie mam w chwili obecnej potrzeby kupowania kolejnych BB kremów, może wiosną ponownie na coś się skuszę.
OdpowiedzUsuńŻadnego nie próbowałam i żaden mnie nie kusi...
OdpowiedzUsuńWśród azjatyckich ciężko mi znaleźć idealny a co tu mówić o naszych drogeryjnych, dlatego nawet nie próbuję. Szkoda pieniędzy!
Mi z drogeryjnych BB najbardziej sie podobał z bielendy :) Ale nie na tyle by do niego wrócić :D
OdpowiedzUsuńPełen podziw za ten post. bardzo przydatny i fajnie zrobiony. Ja miałam BB z Garniera w starej wersji i był tragiczny. To mnie skutecznie zniechęciło do testowania.
OdpowiedzUsuńMnie on pasował ale teraz moja cera jest zupełnie inna więc wolę tą drugą wersję.
UsuńTen z Yves Rocher mi się podoba bo jest jasny, mam krem BB z Garniera niby do cery jasnej a jest dla mnie za ciemny :(
OdpowiedzUsuńTę pierwotną wersję masz czy tę do mieszanej/tłustej? Bo ta druga jest sporo jaśniejsza.
UsuńPierwotną. Poczeka na lato. Od Mikołaja dostałam krem z Yves Rocher i jestem zadowolona :) Wreszcie coś jasnego ! :)
UsuńLubię Garniera dla skóry mieszanej/tłustej. Spisuje się nieźle :)
OdpowiedzUsuńBędę omijać za to YR a miałam na niego ochotę choć i tak sięgnęłabym o niego dopiero wiosną.
Miałam tylko ten Eveline - tragedia. Nie kuszą mnie kolejne pseudo BB, jeśli już to azjatyckie ;)
OdpowiedzUsuńItrenka górą! teraz mam BB krem gosha ale jeszcze nic na jego temat nie powiem bo wciąż testuję :)
OdpowiedzUsuńsuper post - ja mam ten z Nivea... niestety to produkt nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńZ kremami BB było mi nie po drodze. Mam jeden fluid, który ma taką konsystencję i wiem, jak to u mnie wygląda ;/
OdpowiedzUsuńużywałam tego matującego z Garniera, ale jest zbyt ciemny, w ogóle wszystkie są ciemne oprócz tego z Yves Rocher, ale po Twojej recenzji raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńPo wtopie z Garnierem miałam tylko przygodę z Eris . Nie był zły ,ale nie na tyle zachwycający aby kupić kolejny raz .Chyba najbardziej nie podobał mi się jego zapach . I odcień .. mimo iż jasny , był nieco za ciemny .Latem jeszcze ,ale już nie na zimę .
OdpowiedzUsuńZainsteresowąły mnie natomiast bardzo te substancje , które zawarte w produkcie powodują u Ciebie zapychanie .Możesz skrobnąc o które chodzi ?:)
Jestem za! Z chęcią poczytam, co powoduje u Ciebie wysyp, może i mnie dane substancje szkodzą :|...
UsuńNapiszę taki post, zastrzegam jednak, że komedogenność to problematyczna sprawa, na każdego działa coś innego :)
UsuńJeśli chodzi i kolory to dla mnie tylko ten z YV... ale i tak te kremy mnie nie kuszą :)
OdpowiedzUsuńpodczas promocji w Rossmanie skusiłam sie na Maybelline,w życiu nie mialam takiego bubla na twarzy,klei sie, smierdzi.Nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńŚmierdzi? Może trafił Ci się jakiś przegrzany czy coś?
UsuńBardzo przejrzyste i rzetelne porównanie! Używałam kremu BB marki Garnier dla cery tłustej i mam odczucia podobne do Twoich. Teraz mam krem BB od Bell, który po obejrzeniu testera w sklepie skusił mnie idealnym, bardzo jasnym, neutralnym kolorem (do wyboru są chyba aż 4 odcienie) i przyjemną kremową konsystencją. nakładam go mimo wszystko na inny krem i poza irytującym zapachem charakterystycznym dla bardzo tanich, tandetnych podkładów (na szczęście nie utrzymuje się na skórze) jest bardzo przyzwoitym produktem - nie kryje, wyrównuje jedynie kolor skóry, nie ciemnieje, nie ściera się. Jestem zadowolona z efektu, jaki daje: "moja skóra tylko trochę lepsza" ;) Kosztował ok. 27 zł za 30 g, chociaż mam wrażenie, że przepłaciłam. Jeśli lubisz tego typu kosmetyki, polecam wypróbować.
OdpowiedzUsuńMuszę obejrzeć w sklepie ten Bellowy, tak dla zasady, bo kupować nie będę ;)
Usuńbardzo ciekawe zestawienie, dzięki :)
OdpowiedzUsuńja miałam do czynienia tylko z Garnierem do cery mieszanej i tłustej, ale jest dla mnie za ciemny :(
Dla mnie był dość dobry latem, ale teraz też jest za ciemny i kisi się w szufladzie :(
UsuńRecenzja jest RE-WE-LA-CYJ-NA!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuńbrrrr... dreszczy dostaje jak widze te pseudobebiki ;D
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam i nie zamierzam. Strata pieniędzy jak dla mnie. Za tę cenę można mieć dobry podkład mineralny, który faktycznie działa, a kolorów jest całe mnóstwo. Wg mnie cały ten szał na kremy BB jest bez sensu, bo nie spotkałam jeszcze osoby, która byłaby tym cudem zachwycona.
OdpowiedzUsuńMnie kremy BB w ogóle nie kuszą, ponieważ wszystkie są dla mnie za ciemne i to o kilka tonów. Może to i dobrze, bo prawdopodobnie dzięki temu uniknęłam wyrzucenia pieniędzy w błoto...
OdpowiedzUsuńWOW świetny post, ale musiałaś poświęcić czasu na jego napisane!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie porównawcze zdjęcia. Wcześniej wydawał mi się kolor od maybelline jasny i taki mało żółty, a on w pomarańczę uderza ewidentnie. YR mnie zainteresował, ale ostrzegasz przed nim, to nie zaryzykuję, za dużo ostatnio niewypałów podkładowych w mojej kosmetyczce wylądowało :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mnie się Maybelline wydawał jasny, dopóki nie przytaszczyłam go do domu :) Ale wtapia się nie najgorzej i wygląda ładnie.
UsuńTeraz jest w rossmanach BB rival de loop. Skład ma super, zapowiada się fajnie (wyszukałam kilka recenzji na zagranicznych blogach), ale... Ale u nas jest dostępny tylko odcień "od średniej do ciemnej karnacji" (a przynajmniej w kilku krakowskich rossmannach nie znalazłam jasnego). Szkoda, bo taka trochę pomarańczka może wyjść, jak nieostrożnie się nałoży. Nie wiem czemu producenci/dystrybutorzy kosmetyków są przekonani, że w Polsce kobiety mają tak ciemną karnację? Może zobaczyli kilka klientek solariów i na tej podstawie wyrobili sobie opinię? Jest wiele produktów, które w Polsce dostępne w odcieniach średnio-ciemnych w pozostałej części Europy/ na świecie są w kolorach dużo jaśniejszych (chociażby podkłady Revlon).
OdpowiedzUsuńJesli jednak BB od Rossmanna w odcieniu jasnym jest dostępnym to powinnaś go wypróbować, bo na zdjęciach w recenzjach wydawał się jasny :)
Naprawdę tego nie rozumiem! I to nie dość, że trafiają do naszych sklepów odcienie ciemne, to jeszcze w dodatku najczęściej są pomarańczowe :(
UsuńPatrzyłam wczoraj w dwóch Rossmannach, ale niestety nie znalazłam tego kremu. Szkoda, bo chciałam na skład zerknąć.
http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=55978 jest na KWC :)
UsuńOj tak, piękne pomarańczki i to nawet od tych teoretycznie 'dobrych' firm typu L'oreal, które można polecić tylko różowym blondynkom (one lubię straszyć swoim makijażem)ew. posiadaczkom kruczoczarnych (a raczej szaro-niebiesko-czarnych oczywiście farbowanych), cienkich strąków o twarzy koloru mlecznej czekolady (tych ostatnio widzę sporo, ale mieszkam w NH ;) ).
Nie próbowałam żadnego z nich :)
OdpowiedzUsuńJa mam Maybelline w średnim odcieniu i jestem bardzo zadowolona, oczywiście wymaga poprawek, bo buzia dość szybko zaczyna się świecić, ale fajnie wyrównywał koloryt, odświeżał buzię i trochę nawilżał...
OdpowiedzUsuńmiałam z Garniera..kompletna porazka
OdpowiedzUsuńOczywiście europejskie BB kremy nie mają nic wspólnego z azjatyckimi. Poza nazwą, wprowadzającą jedynie w błąd. :)
OdpowiedzUsuńKIEDY MASZ ZAMIAR TO ZUŻYĆ?? NA OPAWRDE KUPUJESZ O WSZYSTKO ŻEBY DODAC RECENZJE NA BLOGA??? SZANUJ PIENIADZE
OdpowiedzUsuńPo pierwsze dwa z nich zużyłam (o czym nawet napisałam w tym poście), trzy czekają na lato, bo teraz są za ciemne, a pozostałe dwa komuś dałam. Pozwól, że sama będę dbać o własne pieniądze.
UsuńJa mam oba BB i jednak u mnie lepszy jest ten co tobie się nie spodobał. Z resztą cena to oszustwo, bo "smuklejszy" BB jest mniejszy, a kosztuje tyle samo ;/ . Zapraszam na rozdanie u mnie. (Jeśli masz ochotę :) )
OdpowiedzUsuńMialam "azjatę"- Lioele, ale za ciemny. Mam BB Bell i jest fajny, dośc dobrze kryje przy tym.
OdpowiedzUsuńDłuuugaśny post:)
OdpowiedzUsuńJa zaczynałam od kremów "BB" europejskich, teraz używam tylko azjatyckich -zuuupełnie co innego. I kryją, i odżywiają, i w ogóle same ochy i achy.
Jakość kosmetyków w ogóle kilka klas wyżej niż tych europejskich - powoli(jak budżet pozwoli) przerzucam się na nie.
Tylko 2 tipy odnośnie koreanskich BB:
1. Trzeba je odpowiednio zmywać bo inaczej zapychają i zaskórniki murowane.
2. Uważać na podróbki bo jest ich pełno. Najlepiej kupować u sprawdzonych sprzedawców, ja mam namiar na sklep w Warszawie:
http://www.facebook.com/pages/Korean-Cosmetics/451406921597711
ja nakładam krem BB a dokładnie to SKIN79 Hot Pink Super, nie jest za ciężki na cere i idealnie wykańcza makijaż. Posiada naturalne składniki a co najważniejsze nie zapycha. Firma posiada wiele fajnych kosmetyków, nie tylko kremy BB, polecam :
OdpowiedzUsuńhttp://www.skin79-polska.pl/
Proszę uważac tylko na podróbki i zamawiać tylko od nich ze klepu online http://www.skin79-sklep.pl/