Zapachy :: Koniec Słońca, Księżyca i Gwiazd...
Kolejne zapachowe denko (poprzednie tutaj), tym razem spodziewane i nie tak bolesne, bo flakon jest przezroczysty, a poza tym nie byłam do Sun Moon Stars Lagerfelda bardzo przywiązana.
Zapach został wprowadzony na rynek w 1994 roku i ponoć cały czas jest w produkcji, chociaż – prawdę mówiąc – widywałam go jedynie w Rossmannach. Zużycie 30 ml wody toaletowej zajęło mi parę lat, co u mnie świadczy albo o wielkim szacunku do zapachu, albo o typowej relacji love-hate. W przypadku Sun Moon Stars to właśnie ten drugi powód – raz mnie ten zapach zachwycał, kiedy indziej miałam go ochotę z siebie zmyć. Nie rozpaczam, że to koniec, ale na wszelki wypadek zostawiam kroplę na dnie. A nuż najdzie mnie na zapachowe wspomnienia...
Sun Moon Stars należy do kategorii kwiatowo-owocowo-orientalnej, ale mocno różni się od dzisiejszych "słodziaków". Jest w nim coś niedzisiejszego, nienowoczesnego. Powstał co prawda w latach dziewięćdziesiątych, ale gdybym tego nie wiedziała, sytuowałabym go w latach osiemdziesiątych. Od pierwszego powąchania mocno kojarzył mi się z Eternity Calvina Kleina (1988), którego zresztą nie potrafię znieść. Ta sama frezja zmieszana z mandarynką i czymś pogrzebowym. Podobieństwo nie jest przypadkowe, bo twórczynią Eternity i Sun Moon Stars jest ta sama osoba, Sophia Grojsman. Jej dziełem jest między innymi również Sotto Voce Laury Biagotti, za które dałabym się teraz pokroić, a lata temu raczej beznamiętnie zużyłam dwa flakony, a także bardzo oryginalna i zabijająca swą mocą Neblina Yves Rocher, wycofana niestety z produkcji.
Sun Moon Stars zdecydowanie wolałam w ciepłe, słoneczne dni. Kiedy było zimno, na mojej skórze wychodziło z tego zapachu coś ostrego, a jednocześnie deszczowego, przygnębiającego i – jak wspomniałam – pogrzebowego. Nie jestem masochistką, niekoniecznie chcę pachnieć nagrobną wiązanką. Natomiast w ciepły, wietrzny dzień SMS na mnie pięknie się rozwijał, przywołując jakąś bliżej nieokreśloną tęsknotę przyprawioną przyjemną nutą plastiku. Co ciekawe, Sun Moon Stars to zapach na tyle rzadki, że nie zdarzyło mi się, żebym od kogoś go poczuła.
Znacie Sun Moon Stars?
Macie/miałyście jakiś zapach, który raz Wam się podobał, a raz odrzucał?
Recenzje innych zapachów:
- AVON, Femme EDP
- AVON, Luck For Her EDP
- AVON, Premiere Luxe EDP
- AVON, Premiere Luxe Gold Blush EDP
- CACHAREL, Gloria EDT
- CHOPARD, Enchanted EDP
- CHOPARD, Madness EDP
- LIU•JO EDP
- MASAKI MATSUSHIMA, Shiro EDP
- NUXE, Prodigieux Le Parfum
- THE BODY SHOP, Love etc. /wycofany/
- THE BODY SHOP, Moroccan Rose EDT /wycofany/
- YVES ROCHER, Quelques Notes d’Amour EDP
- YVES ROCHER, Secrets d'Essences, Rose Oud EDP
- YVES SAINT LAURENT, Baby Doll EDT
Podziel się!
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem *.
Nigdy nie widziałam i nie wąchałam
OdpowiedzUsuńa ja mam właśnie na nie ochotę:)
OdpowiedzUsuńNa pewno są do kupienia w sklepie on-line Rossmanna :)
Usuńa stacjonarnie są? chciałabym je najpierw powąchać:D uparłam się na nie kiedy się dowiedziałam, ze są podobne do eternity:)
UsuńSexiChic, chciałam wykasować pozostałość po komentarzu, który sama usunęłaś, a przy okazji skasowany został komentarz, który opublikowałaś później. Głupi Blogger :( Wklejam więc Twój komentarz, bo na szczęście zachował mi się w poczcie:
OdpowiedzUsuńSexiChic Nigdy nie widziałam ani tym bardziej nie wąchałam ale nuty "pogrzebowej wiązanki" i "plastiku" jakoś do mnie nie przemawiają...
Brzmią dość hardkorowo. Ale to i tak nic w porównaniu z "trupimi nutami", które czasem zdarza mi się wyczuć w innych kompozycjach :D
UsuńCudowne zdjęcie! Patrząc na tak elegancko sfotografowanych flakonik, bardzo chce mi się go kupić. Ale pogrzebowe nuty mnie nie rajcują.
OdpowiedzUsuńnie znam :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale podejrzewam, że nie wystraszyłabym się, jak to nazwałaś, wiązankowej nuty ;) Moja ukochana klasyczna Lolita dla wielu pachnie pogrzebowo. Dobrze, że na mojej skórze rozwija się w stronę polukrowanej wiśni.:)
OdpowiedzUsuńflakonik bardzo fajny miał:)
OdpowiedzUsuńAch! Miała kiedyś flakonik. Daaawno, dawno temu. Jeszcze ze szronionego szkła były wtedy.
OdpowiedzUsuńZapach niewątpliwie oryginalny. Obecnie takich perfum się nie robi. I to niedobrze. Super, że o nim przypomniałaś. :)
Oj, nie znam zapachu... Ale opis mnie zaintrygował!
OdpowiedzUsuńJako, że jestem perfumomaniaczką to oczywiście, że słyszałam! I chciałabym je kupić :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam jeszcze tego zapachu, ale Twój opis zachęca do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuń