Tydzień w dzień (16-22 września 2012)
To był dla mnie dość intensywny tydzień, pełen różnych stresów. Nie pomagała też rozchwiana pogoda, ani kiepskie samopoczucie. Mam wrażenie, że jakieś jesienne przesilenie, które zwykle dopada mnie w październiku, w tym roku przyszło wcześniej. Zawsze lubiłam jesień, a teraz mi ciągle zimno. Chyba się starzeję...
A co było słychać na blogu? Podzieliłam się opinią o kolejnej porcji kosmetyków, które zużyłam (Koniec końców, czyli garść minirecenzji 4). Jak to jest, że co opróżnię torbę po opakowaniach, to zaraz jest znowu pełna?
W dziale Retro egzystencjalne pytania, do których skłania jesień (Jesień, jesień...), a także ważna informacja, jak kochają kobiety różnych nacji (Retro :: Jak kochają kobiety). Natomiast na moim drugim blogu, Nie-aktualności, dramatyczny apel (Zaginął ratlerek!).
Mam nadzieję, że udało mi się zarazić Was piękną piosenką (Przyczepiło się vol. 8), która mi cały czas brzmi w głowie.
Pokazałam suszarko-lokówkę, która mnie zachwyciła i już wiem, że znajdzie się w zestawieniu ulubieńców roku (Jak od fryzjera :: Philips Dynamic Volumebrush).
W rozpoczynającym tygodniu możecie spodziewać się między innymi zestawienia ulubionych kosmetyków do makijażu minionego – chlip chlip – lata.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń