Makijaż :: Trzy razy Bourjois.
Część druga: Volume Glamour Max Definition Mascara
Bourjois, Volume Glamour Max Definition Mascara
Trudno obok niego przejść obojętnie. Jaskrawo różowe opakowanie rzuca się w oczy, przy czym jest zdecydowanie bardziej eleganckie niż krzykliwe opakowania na przykład Maybelline.
Tusz ma sporą silikonową szczoteczkę, która składa się podobno z pięciuset silikonowych włosków – nie liczyłam, ale owszem, jest gęsta. Ma zwiększać objętość rzęs aż do ośmiu razy, "gwarantując makijaż glamour w jakości HD", cokolwiek to znaczy.
Nie jest to tusz, którym można się malować w pośpiechu. Trzeba poświęcić mu chwilę uwagi, żeby osiągnąć pożądany. Dlaczego? Otóż szczoteczka jest spora, więc trzeba uważać, żeby nie pobrudzić powieki i nie dziabnąć się w oko. Poza tym szczota nabiera zdecydowanie sporo tuszu i, mimo że jest gęsta, łatwo posklejać rzęsy. Dobrze jest trochę obetrzeć nadmiar tuszu i powoli malować. Efekt wart zachodu, tym bardziej że tusz ma piękny, głęboki odcień czerni (wiem, na zdjęciu nie do końca to widać).
Denerwuje mnie w tym tuszu fakt, że bardzo dużo osadza się go na "kołnierzyku" podczas wyjmowania szczoteczki z opakowania oraz wkładania jej z powrotem.
Ogromną zaletą, a równocześnie wadą tego tuszu jest trwałość. Nie jest wodoodporny, producent nie obiecuje nawet przedłużonej trwałości, tymczasem jest naprawdę nie do zdarcia. Nie rozmazuje się, nie kruszy, nie osypuje. Problemem jest jednak demakijaż, nawet dwufazowe płyny niespecjalnie sobie z nim radzą i trzeba poświęcić trochę czasu, żeby usunąć tusz spomiędzy rzęs. Nawet nie startujcie do niego z płynem micelarnym, szkoda płynu, rzęs, skóry i czasu.
EDIT: Bourjois Volume Glamour Max Definition Mascara kontra Sephora Outrageous Volume Mascara
Pomyślałam, że przyda się jeszcze wyjaśnienie dlaczego o tuszu Bourjois Volume Glamour Max Definition mam dużo lepsze zdanie niż o Outrageous Volume z Sephory, chociaż w gruncie rzeczy wobec obu mam ten sam zarzut: na silikonowej szczoteczce osadza się zbyt dużo tuszu. Jednak szczoteczka w tuszu Bourjois jest gęstsza i nieco sztywniejsza, przez co lepiej rozczesuje rzęsy, poza tym tusz ma gęstszą konsystencję niż ten z Sephory, więc sam w sobie mniej skleja. W przypadku obu maskar trzeba poświęcić chwilę na malowanie rzęs, niemniej tusz Outrageous Volume bez porównania więcej uwagi.
Nie jest to tusz, którym można się malować w pośpiechu. Trzeba poświęcić mu chwilę uwagi, żeby osiągnąć pożądany. Dlaczego? Otóż szczoteczka jest spora, więc trzeba uważać, żeby nie pobrudzić powieki i nie dziabnąć się w oko. Poza tym szczota nabiera zdecydowanie sporo tuszu i, mimo że jest gęsta, łatwo posklejać rzęsy. Dobrze jest trochę obetrzeć nadmiar tuszu i powoli malować. Efekt wart zachodu, tym bardziej że tusz ma piękny, głęboki odcień czerni (wiem, na zdjęciu nie do końca to widać).
Denerwuje mnie w tym tuszu fakt, że bardzo dużo osadza się go na "kołnierzyku" podczas wyjmowania szczoteczki z opakowania oraz wkładania jej z powrotem.
Ogromną zaletą, a równocześnie wadą tego tuszu jest trwałość. Nie jest wodoodporny, producent nie obiecuje nawet przedłużonej trwałości, tymczasem jest naprawdę nie do zdarcia. Nie rozmazuje się, nie kruszy, nie osypuje. Problemem jest jednak demakijaż, nawet dwufazowe płyny niespecjalnie sobie z nim radzą i trzeba poświęcić trochę czasu, żeby usunąć tusz spomiędzy rzęs. Nawet nie startujcie do niego z płynem micelarnym, szkoda płynu, rzęs, skóry i czasu.
EDIT: Bourjois Volume Glamour Max Definition Mascara kontra Sephora Outrageous Volume Mascara
Pomyślałam, że przyda się jeszcze wyjaśnienie dlaczego o tuszu Bourjois Volume Glamour Max Definition mam dużo lepsze zdanie niż o Outrageous Volume z Sephory, chociaż w gruncie rzeczy wobec obu mam ten sam zarzut: na silikonowej szczoteczce osadza się zbyt dużo tuszu. Jednak szczoteczka w tuszu Bourjois jest gęstsza i nieco sztywniejsza, przez co lepiej rozczesuje rzęsy, poza tym tusz ma gęstszą konsystencję niż ten z Sephory, więc sam w sobie mniej skleja. W przypadku obu maskar trzeba poświęcić chwilę na malowanie rzęs, niemniej tusz Outrageous Volume bez porównania więcej uwagi.
Zobacz też:
Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.
ja kompletnie nie zwracam uwago na to, czy tusz mi babara powiekę czy nie. nie używam cieni, a tuszowanie to pierwsza część makijażu, jaką robię, więc oczyszczanie powieki nie jest problem. w sumie zawsze mam czarne powieki :D
OdpowiedzUsuńszczoteczka podoba mi się bardzo! muszę wrócić do silikonu
Przyznaję, że masz niebanalną technikę :D
Usuńsilikon w takiej postaci to ja rozumiem ;)
OdpowiedzUsuńHehehe :D
UsuńFajnie wygląda :)ale w tuszach Bourjois nie lubie własnie tego, że ciężko się je zmywa :/
OdpowiedzUsuńZe wszystkimi masz problem? Bo dla mnie to pierwszy, który jest wyzwaniem.
Usuńcałkiem fajnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńMam zle doswiadczenia z silikonowymi szczoteczkami i dlatego tez raczej do tego tuszu nie podejde. Ale fakt - opakowanie jest urocze.
OdpowiedzUsuńładne opakowanie, szczoteczka też ciekawie się prezentuje
OdpowiedzUsuńa trwałość w tuszach doceniam przede wszystkim :)
podoba mi się zarówno szczoteczka jak i efekt :)
OdpowiedzUsuńmiałam tą wersję wodoodporna, ale strasznie się osypywała, wodoodporność przyzwoita, ale efekt pandy go dyskwalifikowal
OdpowiedzUsuńKształt opakowania kojarzy mi się z trawiącym wężem.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie brzmi ten tusz.
efekt ładny, ale mysle, ze tansze tusze mogą mu dorownac:)
OdpowiedzUsuńfaktycznie ma skłonność do sklejania, no ja raczej bym go nie kupiła
OdpowiedzUsuńszczoteczka mi się podoba - na rzęsach tez ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńta trwałość zachęca do kupna, szczególnie teraz, gdy temperatury są nie do wytrzymania:)
OdpowiedzUsuńLubię silikonowe szczoteczki, a efekt bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńLubię tego typu szczoteczki, tusz wygląda zachęcająco. No i ta trwałość! Ostatnio na to narzekam najbardziej w większości tuszy...
OdpowiedzUsuńJest na mojej liście do przetestowania od dawna. Ciekawie się zapowiada myślę że można wykrzesać więcej możliwości nawet typu dramatic look :) a tą trwaloscia mnie jeszcze bardziej zachęciło a rzęsy też ładnie (nie sztywno jak druty) się prezentują :)
OdpowiedzUsuńcudowny efekt! musze wrocic znow do tuszy bourjois bo je ostatnio zdradzam z innymi markami ;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam silikonowe narzędzia tortur, yyy w sensie dla moich rzęs:)))
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze że nie uzywalam jeszcze tuszu tej marki jednak mam kilka innych produktów.
OdpowiedzUsuńZdjęcie zachęca lecz szkoda że nie jest on wodoodporny i sprawia trudności przy demakijażu.
Jaka jest cena tego cudeńka?
Może i bym go chciała poznać bliżej jednak jak tusz jest właśnie taki mega nie do zdarcia, to dla mnie zbyt duże ryzyko :/ nie chcę poświęcać więcej czasu niż niezbędne minimum na demakijaż ani ryzykować osłabienia rzęs przez wycieranie ..
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony- efekt jest b.ciekawy :))
poprzedni tusz bardziej mnie zachęcił :)
OdpowiedzUsuńAle pięknie wygląda i jaka szczoteczka ciekawa :)
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie :) ja nie przepadam za silikonowymi szczoteczkami, mam wrażenie, że wyrywają mi rzęsy.
OdpowiedzUsuńMiałam na niego ochotę ale w ostateczności kupiłam effet:)
OdpowiedzUsuńszczoteczka bardzo mi się podoba... efekt zresztą też ;)
OdpowiedzUsuńCzym go zmywasz? Olejami?:)
OdpowiedzUsuńDwufazowym płynem do demakijażu, zazwyczaj Garniera lub L'oreala, a ostatnio Evy. Używam najpierw płatków kosmetycznych, później patyczków, żeby usunąć tusz z linii rzęs, bo tam się jakoś strasznie trzyma, później znowu płatków.
Usuńz tej firmy korzystałam tylko z rózy
OdpowiedzUsuńefekt rzeczywiście wart zachodu :)
OdpowiedzUsuńTrochę skleja... Efekt niezbyt mi się podoba...
OdpowiedzUsuńTo jest mój najukochańszy tusz. Ciężko go się zmywa ale jest wart uwagi. Teraz go trochę zdradzam z nowym maczkiem ale i tak zawsze do niego wracam :) A mam go już od stycznia i maluje się nim 3-4razy w tyg i teraz mi się dopiero kończy:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Burżuja za tusze, róże i genialne w większości przypadków podkłady.